Dinozaury, cyborgi i lasery – Recenzja Far Cry 3: Blood Dragon
Zeszłoroczny Far Cry 3 zebrał bardzo pozytywne recenzje i zdecydowanie można go zaliczyć do gier udanych. Dla mnie jednak seria Far Cry skończyła się dawno, dawno temu na części pierwszej – wtedy bowiem Crytek rozstał się z Ubisoft’em, który zachował prawo do marki… więcej szczegółów dotyczących tego tematu znajdziecie tutaj. Bardzo sceptycznie podszedłem więc do Far Cry 3: Blood Dragon – samodzielnego dodatku, który i tym razem został stworzony przez Ubisoft. Jakie były moje wrażenia po zapoznaniu się z grą? Zapraszam do lektury ;-)
Już samo intro daje nam przedsmak tego, czego możemy się spodziewać podczas rozgrywki. Cała gra wydaje się bowiem hołdem dla kina science fiction z lat osiemdziesiątych – jeśli w dzieciństwie byłeś pod wrażeniem filmów takich jak Terminator, RoboCop, Predator itp. to gra będzie świetną okazją, żeby przypomnieć sobie klimat tamtych czasów… a efekt potęguje ponadto świetnie dobrana muzyka. W grze czekają na nas: cyborgi, dinozaury strzelające laserami (w grze nazywane Blood Dragons) i wiele innych przeciwników. Ogólna stylistyka gry jest po prostu niepowtarzalna, widać tutaj również, że twórcy mieli spore poczucie humoru i dystans do samych siebie ;-) Dialogi i statyczne cut-scenki są po prostu rewelacyjne – dawno się tak nie uśmiałem grając w cokolwiek. W końcu nic nie pozwala się tak wyładować po ciężkim dniu jak pokazanie środkowego palca złym cyber-żołnierzom, bądź atakującemu Cię właśnie dinozaurowi – swoją drogą to strasznie wredne skurczybyki! ^^
Yippee-ki-yay you ugly motherfucker ^^
Fabuła w Far Cry 3: Blood Dragon przenosi nas do roku 2007 – nie jest to jednak świat jaki znamy z autopsji, ale raczej jego wizja zrodzona jeszcze w latach osiemdziesiątych. Cała akcja gry toczy się tutaj wokół zasady „odbij dziewczynę, zabij tych złych i uratuj świat”. Nasz bohater to Rex „Power” Colt (w połowie człowiek, w połowie maszyna) – żołnierz elitarnej jednostki o nazwie „Cyber Commando”, któremu to (jak to w życiu żołnierza tajnej jednostki bywa) były dowódca (który tak poza tym chce przejąć kontrolę / zniszczyć świat) zabił najlepszego przyjaciela o ksywce „Spider”. Nasz protagonista będzie więc strzelał, zabijał, wysadzał i ogólnie robił wielką rozpierduchę w celu dokonania zemsty i… przy okazji uratowania świata ;-) Będzie również wątek miłosny z przeuroczą Dr. Elizabeth Darling (wiele sugerujące nazwisko!) i masa kompletnie nieprzewidywalnych (a może jednak?) zwrotów akcji z jazdą na dinozaurach włącznie. Czy ktokolwiek byłby w stanie stworzyć lepszy wątek fabularny? Eghm… nigdy w życiu ;-)
Za grafikę, podobnie zresztą jak w zeszłorocznym Far Cry 3, odpowiada Dunia Engine 2. Szkoda tylko, że tym razem akcja toczy się praktycznie cały czas w ciemnościach (brak słońca), bądź zamkniętych pomieszczeniach – nie mamy więc możliwości zobaczenia jakie naprawdę możliwości oferuje ten silnik graficzny. Na moim wysłużonym już i5 2500k 4.5 GHz + Radeon 6870 ustawiłem detale graficzne na maksimum (ustawienia na „Ultra”), jednak… żeby grać płynnie i przy okazji nagrywać gameplay musiałem wyłączyć antyaliasing i dzięki temu podczas gry uzyskiwałem około 70-80 klatek na sekundę ;-) Materiał z rozgrywki dostępny jest poniżej.
Skoro już jesteśmy przy rozgrywce, to Far Cry 3: Blood Dargon oferuje praktycznie to samo co podstawowa wersja gry. Mamy więc całą wyspę do eksploracji, możliwość odbijania baz z rąk wrogich cyber-żołnierzy, ulepszanie broni, zabijanie i skórowanie zwierząt itp. – Ci więc, którzy grali we wcześniejsze części będą czuli się jak w domu. Podczas gry zbieramy również punkty doświadczenia, umiejętności rozwijają się jednak same – po prostu kiedy zdobędziemy określony poziom rozwoju naszej postaci – to aktywują się nowe umiejętności. Naszymi głównymi przeciwnikami są żołnierze-cyborgi Omega Force, których to możemy eliminować po cichu lub jak przystało na prawdziwego cyber-komandosa głośno i bez pardonu. Po całej wyspie krążą również dinozaury, zwane właśnie Blood Dragons, które możemy wykorzystać do walki z naszymi przeciwnikami. Z każdego zabitego cyborga możemy wyciągnąć serce, które następnie rzucone w odpowiednie miejsce staje się wabikiem dla naszych ogromnych „pupili” – w końcu zawsze chciałem mieć własnego dinozaura, zwłaszcza takiego… który strzela laserami ;-) Wspomnę jeszcze, że w pewnym momencie będziemy mogli nawet zasiąść za sterami równie wielkiego stwora…
Podsumowując. Far Cry 3: Blood Dragon sprawił, że ponownie mogłem poczuć klimat zdawałoby się minionej już „epoki’. Poczucie humoru i dystans twórców są zdecydowanymi atutami tej produkcji – udało im się stworzyć to, czego wcześniej brakowało tytułom takim jak chociażby Duke Nukem Forever. Z minusów warto wymienić ciemną stylistykę całej gry – chwilami miałem bowiem ochotę zobaczyć błękitne niebo i odjechać w stronę zachodzącego słońca… którego niestety nie widać, bo cały czas jest tak cholernie ciemno! ;-) Wszystkie lokacje wydają się również podobne do siebie – jednak przy takiej ilości zabawnych sytuacji, dialogów, czy chociażby komentarzy głównego bohatera schodzi to na dalszy plan. Przejście głównego wątku fabularnego zajęło mi około 4 godzin, jednak jeśli ktoś chciałby wykonać wszystkie misje poboczne, to czas spędzony z grą wydłuży się praktycznie dwukrotnie – co biorąc pod uwagę fakt, że jest to tylko dodatek jest dobrym wynikiem. Powiem więc tak – Far Cry 3: Blood Dragon jest grą zdecydowanie wartą uwagi, na co więc czekacie? Świat czeka na ratunek! ^^
Plusy:+ ogólny klimat |
Minusy:– nie każdemu te klimaty przypadną do gustu |
Niedługo się zacznie „sezon ogórkowy” w branży gier – więc będzie okazja żeby nadrobić zaległości ;-) Sam mam też sporą listę tytułów do „zagrania”… gdyby tylko doba miała 72 godziny to by się ze wszystkim zdążyło ;-P
Ech, tyle fajnych tytułów wychodzi, czasu w ogóle brak, a dodatkowo jeszcze najnowszy Humble Charity Bundle na dysk wpadł. Rany, kiedy ja znajdę czas, by w to wszystko pograć. :P