Z cyklu Wspomnienia Gracza #13 – Fahrenheit (alias Indigo Prophecy)
Jakiś czas temu, szperając w archiwach przypadkiem odnalazłem płytę, na której znajdowały się zrobione niegdyś przeze mnie screenshoty :-) Postanowiłem więc podzielić się z Wami tym „znaleziskiem” na niniejszym blogu – przy okazji pisząc słów kilka o grze, której dotyczyły…
Tytuł gry: Fahrenheit (alias Indigo Prophecy).
Data zrobienia screenshotów: listopad 2005 / wrzesień 2015 roku.
W 2005 roku francuskie studio Quantic Dream wypuściło na rynek grę o tytule Fahrenheit (w Ameryce Północnej wydaną pod nazwą Indigo Prophecy). Nikt wtedy jeszcze nie przypuszczał, że za sprawą tej oraz ich kolejnych produkcji (Heavy Rain i Beyond: Two Souls) twórcy Ci doczekają się sporego rozgłosu. Wracając jednak do wspomnianego Fahrenheita, początkiem roku światło dzienne ujrzała wersja z odświeżoną grafiką, którą wydano jako Fahrenheit: Indigo Prophecy Remastered (screeny poniżej pochodzą właśnie z tej wersji). W swoich czasach tytuł ten wzbudzał spore zainteresowanie i oferował kilka ciekawych elementów, a od decyzji podjętych podczas rozgrywki zależał jej dalszy przebieg. Takie rozwiązanie oferowało co prawda już wiele tytułów wcześniej, ale to właśnie Fahrenheit podniósł rozgrywkę do miana interaktywnego filmu, w którym jako gracze mogliśmy wziąć udział.
Fahrenheit (czy jak kto woli Indigo Prophecy) można określić jako grę przygodową z elementami zręcznościowymi. Niestety irytujące fragmenty polegające na wciskaniu klawiszy w określonej kolejności skutecznie psuły niesamowity klimat, który budowała intrygująca fabuła, świetnie odwzorowane postacie i klimat pokrytego śniegiem Nowego Jorku. Wspomniana fabuła jest jednym z ciekawszych elementów tego tytułu, a poznajemy tutaj losy niejakiego Lucasa Kane’a, który wplątany w pewną intrygę – walczył będzie o życie swoje i bliskich. Całość uzupełnia rewelacyjny soundtrack, na który składają się kawałki takie jak Sandpaper Kisses nagrany przez Martine Topley-Bird i Santa Monica zespołu Theory of a Deadman. Fahrenheit w wersji zremasterowanej nie wniósł może nic nowego poza ciut lepszą grafiką, jeśli jednak wcześniej nie mieliście przyjemności przyjrzeć się temu tytułowi – a cenicie sobie ciekawą i pełną nieprzewidywalnych zwrotów akcji historię, to warto dać mu szansę.
Swojego czasu słyszałem wiele dobrego o tejże produkcji, ale jakoś mnie
wtedy ominęła. „Interactive movie” – hyh, niczego innego bym się nie
spodziewał od twóców Omikrona czy Heavy Rain. :D Możliwe, że wkrótce
ogarnę to, co mnie kiedyś ominęło.
Warto obadać :) Historia jest tutaj całkiem fajna, no i mamy 3 różne zakończenia.