Z wizytą w mieście bezprawia – Sprawdzamy jak prezentuje się Mafia II po latach
Był 22 września 1951 roku. W wyniku zbiegu kilku niefortunnych zdarzeń dom spalił mi się doszczętnie, a w nim wszystkie moje oszczędności. Podobno były nawet jakieś problemy z glinami, ale Eddie się tym zajął. Niestety nie miałem ubezpieczenia, musiałem więc mieszkać w tej norze, póki nie stanę na nogi… Przynajmniej udało się ocalić Leo, który dzięki mnie zniknął bez śladu. Wątpię, żeby nawet Frank Vinci wiedział, gdzie się podział. A mimo tego, że Henry nie wykonał zadania, Eddie i tak przyjął go do organizacji, gdy dowiedział się, że Leo zniknął. Ja i Joe zyskaliśmy w ten sposób nowego partnera…
(Mafia II, fragment rozdziału 12)
Po naszym niedawnym tekście opisującym moje zmagania z pierwszą Mafią przyszła pora, by napisać kilka słów o drugiej odsłonie tej kultowej i ponadczasowej serii. Pierwsza Mafia (2002) rozgrywała się w latach 20 i 30, akcja Mafii II (2010) zabierze nas z kolei do Ameryki lat 40 i 50. Naszą przygodę rozpoczniemy w roku 1939 na froncie II wojny światowej, by po chwili przenieść się we właściwe miejsce akcji, którym jest pewne amerykańskie miasto o nazwie Empire Bay (podobnie jak poprzednio wzorowane było m.in na Nowym Jorku, Chicago i Los Angeles). Nasz bohater powraca tam po kilkuletniej nieobecności, która spowodowana była jego pobytem na wojnie. Powrót ten przypadł jednak na środek zimy, przygotujcie więc ciepłe ubrania, bo czas zacząć naszą przygodę! :)
Po kilku misjach klimat odrobinę się zmienia, nasz bohater znowu „przymusowo” nieobecny jest w mieście – a jego powrót przypadł tym razem na wiosnę. Wszędzie więc zrobiło się zielono, wokół pełno ludzi, miasto tętni życiem – nic tylko wsiąść do swojego Ascota Bailey’a i ruszyć przed siebie… Zaraz, zaraz – a skąd weźmiemy na to pieniądze? Poza tym musimy jeszcze załatwić kilka spraw w mieście… I w ten oto sposób znów wracamy w szeregi mafii. Fabuła jest zdecydowanie mocną strona tego tytułu – jako Vito Scaletta przyjdzie nam stopniowo wspinać się po drabinie mafijnej kariery. Podobnie zresztą, jak w części pierwszej, zaczniemy od mniejszych zadań i zleceń by stopniowo zdobywać coraz większe uznanie w półświatku przestępczym. Nasz bohater nie poradziłby sobie jednak bez pomocy swojego najlepszego przyjaciela – Joe Barbaro, bo o nim mowa – pomoże nam nie jeden raz wyjść cało z opresji. Co prawda nie jeden raz wpakuje nas również w kłopoty… ale to już inna sprawa ;-) Same relacje między bohaterami, którzy znają się od dzieciństwa i wiele razem przeszli są bardzo dobrze zrealizowane – od dialogów, po wygląd postaci i otoczenia, aż po wystrój mieszkań – wszystko zrealizowane zostało na bardzo wysokim poziomie. Pozostałe spotkane przez nas postacie również zapadają w pamięć, wspomnę chociażby osoby takie jak: Henry Tomasino, Leo Galante, Eddie Scarpa czy Marty. Szkoda tylko, że po przejściu głównego wątku fabularnego ma się nieodparte wrażenie, że grę ucięto jakby w połowie.
Nie jestem fanem sandboksów, można by nawet rzec, że ogromną większość z nich omijam szerokim łukiem. Pierwsza i druga Mafia są jednak dla mnie wzorem, jeśli chodzi o połączenie interesującej i wciągającą historii z otwartym (w tym wypadku właściwie półotwartym) światem. Miasto oferowane w Mafii II jest co prawda wykonane prawie perfekcyjnie i wygląda po prostu fenomenalnie – objętościowo jest jednak mniejsze, niż to zaprezentowane w części pierwszej. Ponadto dziwi fakt, że poza siostrą i matką głównego bohatera w grze praktycznie nie uświadczymy innych żeńskich postaci – a przecież co to za gangster bez kobiety u boku? No ale co zrobić, tak zaplanowali to twórcy i koniec… może po prostu nie chciano dodatkowo rozpraszać graczy.
Pierwsza Mafia napędzana była przez silnik LS3D Engine, w Mafii II zdecydowano się natomiast zastosować The Illusion Engine wraz z wykorzystaniem PhysX. Dziwi mnie natomiast fakt, że o samym silniku graficznym nie mogłem znaleźć praktycznie żadnych informacji – oprócz tego, że jest następcą tego przygotowanego na potrzeby pierwszej Mafii. Warto jednak zauważyć, że tekstury, detale otoczenia, fizyka, gra świateł i cieni – mimo faktu, że od premiery gry minęło już kilka lat dalej robią bardzo dobre wrażenie. Jazda samochodem i strzelanie również sprawiają niezłą frajdę. Szkoda jednak, że w grze dalej występują liczne małe błędy techniczne, niby nie przeszkadza to aż tak bardzo w rozgrywce, ale tytuł poniekąd zobowiązuje prawda? Szkoda również, że do tak niewielu miejsc możemy wejść i zbadać je od wewnątrz… wyraźnie brakuje również trybu swobodnej jazdy, który byłby świetnym uzupełnieniem całej gry.
Podsumowując. Mafia II zabierze Was w pasjonujący świat Ameryki lat 40 i 50. Jazda samochodem po tętniącym życiem mieście nigdy jeszcze nie sprawiały mi takiej frajdy, co jest ciekawe głównie przez fakt, że jest to przecież gra z 2010 roku. Stacje radiowe wypełnione są rewelacyjnymi utworami z tamtego okresu, które wpadają w ucho i dopełniają wrażenia, że naprawdę mamy możliwość zakosztowania klimatu tamtych czasów. Ponowne przejście gry zajęło mi około 11 godzin, mam jednak wrażenie, że mógłbym spędzić w niej jeszcze o wiele więcej, gdyby tylko twórcy bardziej rozwinęli fabułę. Sytuacji nie uratowały nawet wydane dodatki (DLC), które nie wniosły nic do rozgrywki, a jedynie naciągnęły fanów na dodatkowe wydatki. Pozostaje jedynie czekać na kolejną odsłonę cyklu, która powinna pojawić się w przeciągu kilku lat… co ostatnio stało pod znakiem zapytania w wyniku informacji o reorganizacji studia 2K Czech i przeniesienia go z Pragi do Kalifornii. Co z tego wyjdzie, zobaczymy. Na zakończenie mam dla Was cytat, który pozostał mi w pamięci po ukończeniu gry. I tym pozytywnym akcentem czas zakończyć – a następny nawiązujący do serii tekst ukaże się przy okazji premiery kolejnej Mafii :)
„Człowiek, który chce za dużo, ryzykuje, że wszystko straci. Oczywiście ten,
który nie chce od życia zbyt wiele, może nie dostać nic…”
Mocno się zawiodłem na tym tytule. Liczyłem znowu na bohatera, z którym można się identyfikować, a ten z dwójki jest jakiś nijaki. A ten kolega to już w ogóle jakiś wieśniak, a jakie teksty w polskiej wersji rzuca :P
Nie pisałem o tym w tekście gdyż uznałem, że nie warto o tym wspominać ale Vito wydawał mi się strasznie bezuczuciowy, można jednak powiedzieć, że był po prostu twardym facetem. Poza tym bohater z pierwszej części, mimo faktu, że był gangsterem – to jednak w świadomości graczy pozostawał pozytywnym bohaterem… bo przecież to przez zbieg niefortunnych zdarzeń został wciągnięty do organizacji i nie miał wyboru prawda? Z Vito było już inaczej – sam wybrał takie życie i chyba dobrze wiedział jak to się wszystko skończy…
Odnośnie Joe – to fakt, że nie był zbyt rozgarnięty (a Marty to już do niczego się nie nadawał) ale mimo wszystko wydawał mi się bardziej naturalny od innych „poważnych” postaci z gry… i zawsze bawiła mnie jego czerwona koszula z białymi wstawkami – coś jakby włoska wersja hawajskiej koszuli ;-)
PS Podobno twórcy początkowo planowali kilka zakończeń ale w końcu zdecydowali się tylko na jedno.