Chaos, który jest w każdym z nas – Recenzja No Other Choice (2025)
Park Chan-wook od ponad dwóch dekad pozostaje jednym z najbardziej wpływowych reżyserów kina koreańskiego. Można powiedzieć, że w swoim fachu jest prawdziwym mistrzem precyzji, brutalnej elegancji i moralnych rozterek. Po sukcesie Trylogii zemsty i kilku kolejnych tytułów, jego najnowszy film o tytule No Other Choice (oryginalnie Eojjeolsuga eobsda) stanowi fascynujący powrót do klimatów, które najlepiej definiują jego twórczość. Mam tutaj na myśli napięcia między naszą społeczną rolą, a desperacją w chwilach kryzysu. Choć film wciąż posiada charakterystyczne dla tego reżysera cechy (dbałość o każdy kadr, specyficzną stylizację, perfekcyjne tempo), to jest to również dzieło bardziej przyziemne, utkane z codziennych lęków klasy średniej.
![]() |
Najlepsi reżyserzy z Azji Data publikacji: Marzec 2013 |
![]() |
Historia Trylogii zemsty Data publikacji: Luty 2025 |
Reżyser sięga tym razem po thriller egzystencjalny, przesiąknięty czarnym humorem i satyrą na późno-kapitalistyczny wyścig szczurów, który obserwujemy z perspektywy mieszkańca Korei Południowej. W efekcie jako widzowie dostajemy kino jednocześnie rozrywkowe, nieco groteskowe i dramatyczne. Warto również wspomnieć, że jest to druga filmowa adaptacja noweli Ostre cięcia, autorstwa Donalda Westlake’a.
No Other Choice opowiada historię Man-su – mężczyzny, którego struktury społeczne (rodzina, praca, status) zaczynają się kruszyć jak cienkie szkło pod zbyt wysokim ciśnieniem wody. Bohater traci kierownicze stanowisko w fabryce papieru, która była nie tylko źródłem utrzymania, ale przede wszystkim źródłem jego tożsamości. Film nie jest jednak typowym dramatem społeczno-obyczajowym. Obserwujemy jak główny bohater krok po kroku traci swój system wartości, a moralność zostaje wyparta przez logikę przetrwania. Tytuł ten znakomicie pokazuje, jak kruche jest nasze współczesne życie i jak łatwo system potrafi wypluć człowieka, który przez lata sumiennie pracował na jego utrzymanie. Reżyser nie moralizuje, zamiast tego daje widzowi lustro w którym odbija się nasza własna bezradność wobec świata, który wymaga od nas ciągłej wydajności, produktywności i dostosowania się do współczesnych realiów.
Park Chan-wook jak nikt inny potrafił wydobyć z aktorów najwyższy poziom ekspresji. Główny bohater o imieniu Man-su (w tej roli świetny Lee Byung-hun) to postać intensywna, natarczywa, a momentami wręcz irytująca. Aktor tworzy bohatera, który jest jednocześnie każdym z nas… człowiekiem, który chciałby być lepszy, silniejszy, bardziej odporny, ale codzienność ściera go jak papier ścierny. Jego kreacja jest absolutnie hipnotyzująca. Od pierwszych scen czuć w nim napięcie, wewnętrzną sprzeczność oraz próbę utrzymania kontroli nad życiem, które wymyka mu się z rąk.
Świetnie na ekranie prezentuje się także postać jego żony (w tej roli Son Ye-jin). W jej spojrzeniu widać rozczarowanie, bezradność, ale też ogromne współczucie. Jest pełna smutku i niewypowiedzianych pytań. Kocha jednak bezgranicznie swojego męża i próbuje mu pomóc jak tylko może. Aktorzy drugoplanowi również dają radę. Od nieszczęśnika z HR-u, przyjaznego kolegi z biura, czy wreszcie konkurenta w wyścigu o upragnione stanowisko – to wszystko postacie, które równie dobrze moglibyśmy spotkać jutro przy ekspresie do kawy. Reżyser pokazuje, że potwory codzienności nie noszą masek, a identyfikatory na smyczach z logiem korporacji.
Podsumowując. No Other Choice to film, który idealnie wpisuje się w filmografię Park Chan-wooka. Jest wizualnie zachwycający, złożony, pełen napięcia i przewrotnego humoru. To dzieło, które zachwyca emocjonalnie i zostawia widza z pozytywnym mętlikiem w głowie… jak po przebudzeniu z intensywnego snu. Bohater to przedstawiciel klasy średniej, która miała być ostoją stabilności – tymczasem na ekranie obserwujemy, jak szybko ta stabilność zamienia się w iluzję. Jeśli tak jak ja kochasz kino azjatyckie, to docenisz to dzieło potrójnie: za odwagę, styl i emocjonalną przejrzystość. To film mocny, przewrotny i boleśnie aktualny, który opowiada prawdę, której wszyscy staramy się nie zauważać.













Może dołączysz do dyskusji?
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy, możesz być pierwszy!