Bin-jip – 3-Iron – Pusty dom
Ostatnimi czasy oglądam tyle filmów koreańskich, że z powodzeniem mógłbym poświęcić im osobny dział na blogu. Dzisiaj więc chciałbym przybliżyć Wam kolejne dzieło z dorobku Kim Ki-duka, które – w zależności od kraju w którym zostało wydane, zatytułowane jest Bin-jip (oryginalny tytuł), 3-Iron lub Pusty dom. Jak przystało na filmy naszego ulubionego koreańskiego reżysera, mamy do czynienia z dziełem nietuzinkowym, które dotyka wielu – zazwyczaj przemilczanych aspektów naszego życia. Słowo „przemilczanych” pasuje wręcz idealnie, gdyż dialogów jest tutaj jak na lekarstwo, a para głównych bohaterów zdaje się rozumieć bez słów… Film ten opisuje losy pewnego chłopaka (w tej roli Lee Hyun-kyoon, znany również pod pseudonimem Jae Hee), który to włamuje się do domów pod nieobecność ich właścicieli, by choć na chwilę zakosztować ich życia. Nie jest on jednak zwykłym włamywaczem, gdyż zawsze skrupulatnie sprząta swoje tymczasowe lokum oraz reperuje każdą rzecz, która tego wymaga – tak, by właścicielom tych miejsc żyło się lepiej. Pewnego dnia podczas eksploracji nowego domu zauważa, że nie jest on całkiem pusty – pozostała w nim bowiem pewna kobieta (w tej roli Lee Seung-yeon). Zamiast jednak pozbyć się nieproszonego gościa, obserwuje go ona dokładnie i w konsekwencji postanawia dołączyć do niego… Co ją do tego skłoniło? Być może był to urok osobisty naszego włamywacza, a być może fakt, że jest ona maltretowana przez swojego męża i nie może znaleźć wyjścia z całej sytuacji. Postanawia więc wspólnie z naszym bohaterem wyruszyć w nieznane, gdzie czeka na nich wiele przygód, niespodziewanych zwrotów akcji oraz nowych miejsc do odkrycia.
Pusty dom pierwszy raz obejrzałem w 2005 roku (wydany został w 2004) i już wtedy bardzo mi się spodobał. Nie jest to jednak film dla każdego (jak zresztą większość filmów tego reżysera^^), gdyż jest dość specyficzny w odbiorze. Bardzo przyjemnie jednak ogląda się relacje między głównymi bohaterami, którzy (tak jak pisałem wcześniej) wręcz czytają sobie w myślach – zupełnie tak, jakby byli sobie przeznaczeni. Całość dodatkowo wypełniają piękne ujęcia i nastrojowa muzyka. Jest to również jedno z najspokojniejszych dzieł w dorobku artystycznym Kim Ki-duka – obędzie się więc bez jedzenia dziwnych rzeczy i ucinania czegokolwiek ;-) Zatem, jeśli szukacie jakiegoś tytułu, który pozwoli Wam wyciszyć się i choć na chwilę zapomnieć o zgiełku współczesnego świata – to film ten świetnie się do tego nadaje.
Super to zdjęcie na początku, zachęca do obejrzenia :)