Rambo: The Video Game – smutna rzeczywistość
Nieczęsto mam „przyjemność” pisać na blogu o grach słabych, co wynika w głównej mierze z faktu, że opisywanie takowych nie należy do moich ulubionych zajęć. Domyślacie się zapewne, że żadna to frajda grać, a co dopiero pisać o tytule, na którego wspomnienie budzą się we mnie najgorsze instynkty, natomiast znajdujący się akurat pod ręką przedmiot ląduje na ścianie bądź za oknem ;-) Z dotychczas opisywanych przeze mnie tytułów, najsłabszą ocenę uzyskał (wyprodukowany skądinąd również przez polskie studio) Sniper: Ghost Warrior 2. O ile jednak drugi Sniper grą aż tak złą nie był – to Rambo: The Video Game jest nią w pełni… Porażka naszego rodzimego studia boli jednak tym bardziej, że gra dotyczy przecież jednego z największych bohaterów kina akcji, którego zapewne niejeden z Was, moi drodzy czytelnicy, podziwiał w dzieciństwie. Poza tym twórcy błędnie informowali wszystkich zainteresowanych, że mamy do czynienia z pełnoprawną grą akcji – a akcja ogranicza się tutaj tylko do celowania i naciskania klawiszy w odpowiednich momentach, gdyż nawet nie możemy dowolnie się poruszać… Dobra, może i ktoś lubi gatunek rail shooter (sterujemy tylko celownikiem), nie przypominam sobie jednak, żeby twórcy wspominali o tym fakcie wcześniej? Gdyby gra ta wydana została w cenie około 10 zł, to większość graczy zapewne popatrzyła by na nią przychylniejszym okiem… Jednak aktualna cena, czyli około 100 zł za wersję na PC i 150 zł za wersję na konsole (sic!) jest zdecydowanie nie do zaakceptowania – i wszyscy, którzy odważyli się ją kupić mają pełne prawo czuć się oszukani.
Na szczęście John Rambo szykuje już zemstę!
Twórcy gry, czyli krakowskie studio Teyon powinno udać się na pielgrzymkę do Częstochowy albo ubić rytualnie jakiegoś kozła – gdyż John Rambo nie wybacza nigdy! Przenigdy! Goddammit!
A grę omijać z daleka…
Tak, te screeny porównujące trailera z finalnym produktem są epickie! Ech, Teyon, co z tobą, a pomyśleć, że kiedyś ochoczo czytałem wypowiedzi pracowników o hardwarze i programowaniu na DSa…
Ale koszmarek. Najlepsze są porównania trailerów do prawdziwej gry, takie jak tutaj: http://www.gry-online.pl/Galeria/Html/Dokumenty/99281095.jpg :)
Może cena tak wysoka, bo droga była licencja studia filmowego, które ma prawa do tej fikcyjnej postaci i ksywy? Z drugiej strony jednak może temu, bo programiści gdy uświadomili sobie, że zrobili typową kaszankę i jedyny sposób, by się ta gra chociaż zwróciła, to chwyt marketingowy w stylu „Sprzedamy drogo, to pomyślą, że dobre.” :)
Podobno licencje załatwił wydawca gry, czyli Reef Entertainment. Zaś krakowski Teyon miał za zadanie stworzyć samą grę – szkoda, że tak wyszło ale co zrobić… Na szczęście w w tym miesiącu było wiele innych wartych uwagi tytułów ;-)
oj ostro – Rambo byłby z Ciebie dumny ;-)
Wiesz, że nie lubię pisać negatywnych opinii ale w tym wypadku mam usprawiedliwienie… John Rambo stoi za plecami :-P