Chińska wersja Alicji w Krainie Czarów – Recenzja Iris.Fall
Niewiele było ostatnio gier, które potrafiłyby mnie zaskoczyć w pozytywny sposób. Na szczęście raz na jakiś czas w zalewie wszechobecnego kiczu pojawia się tytuł, który pozwala mi ponownie uwierzyć w „magię” elektronicznej rozrywki. Nie inaczej było z Iris.Fall – produkcją stworzoną przez ekipę z mieszczącego się w Szanghaju Next Studios. Jak pewnie sami zdążyliście zauważyć znakiem rozpoznawczym tego tytułu jest (poza surrealistycznym otoczeniem) balans czerni z bielą. Iris.Fall to w zasadzie gra przygodowo-logiczna, w której przyjdzie nam rozwiązać sporo łamigłówek oraz rozwikłać tajemnicę, którą skrywa tytułowa Iris. Na początku opowieści bohaterka rusza w pogoń za kotem, który prowadzi ją to starego teatru. Tym sposobem trafia ona do miejsca pełnego magii i dziwnych przedmiotów. Fabuła jest tutaj dość szczątkowa, ale w końcu najbardziej cenię sobie właśnie gry w których liczą się drobne niuanse.
Od samego początku mojej przygody miałem nieodparte wrażenie, że twórcy wzorowali się nieco na Alicji w Krainie Czarów. A jeśli nie na samej książce, to przynajmniej na kultowych American McGee’s Alice (2000) i Alice: Madness Returns (2011), którym udało się odwzorować niesamowity i pełen magii surrealistyczny świat po drugiej stronie króliczej nory. Iris.Fall nie jest może tak rozbudowanym tytułem jak wspomniane gry, ale nie można odmówić jej świetnej wizji artystycznej, która mnie osobiście przypadła do gustu. Niektóre etapy przypominały mi również te przedstawione w rewelacyjnej grze logicznej z 2013 roku o tytule The Bridge. Każda z odwiedzonych lokacji jest unikalna i rewelacyjnie oddaje klimat opowieści balansującej na granicy jawy i snu.
Sama rozgrywka została podzielona na dwie części. Na pierwszym planie mamy rozwiązywanie zagadek logicznych, które będą nieco się różnić w zależności od etapu na którym się zleźliśmy (poziomów jest w sumie osiem). Trzeba przy tym przyznać, że same zagadki są dość dobrze zbalansowane i przede wszystkim różnorodne, przez co rozwiązuje się je bardzo przyjemnie. Druga część rozgrywki polega natomiast na sterowaniu „cieniem” naszej bohaterki, która w określonych momentach będzie musiała odnaleźć drogę w świecie przywodzącym na myśl jedno wielkie przedstawienie teatralne. Niezależnie jednak od tego, czy sterować będziemy samą Iris czy jej odbiciem na ścianie, elementy logiczne stanowią tutaj najważniejszy element rozgrywki.
Podsumowując. Iris.Fall udowadnia, że mimo niewielkich nakładów finansowych można jeszcze dzisiaj stworzyć coś niesamowitego, świeżego i wciągającego. Między innymi dlatego postanowiłem napisać o tym tytule. Nie jest to w końcu kamień milowy w historii gier, ani nawet kandydat na grę roku – to po prostu mała, niezależna produkcja za nieco ponad 40 zł (aktualnie można ją nabyć z rabatem przy okazji Winter Sale), która zapewni Wam około trzech godzin zabawy. Nie ujmuje to jednak Iris.Fall ani trochę z magii, którą czułem poświęcając temu tytułowi jeden zimowy wieczór… Polecam szczególnie jako odskocznię od wielkich produkcji! ;)
Plusy:+ klimat, wizja świata, projekt lokacji |
Minusy:– starcza ledwie na 3 godziny zabawy |
Może dołączysz do dyskusji?
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy, możesz być pierwszy!