Zombie-platformówka w nowym wydaniu – Recenzja Deadlight: Director’s Cut
Tematyka związana z zombie stała się już motywem przewodnim całej masy gier komputerowych i jeszcze większej ilości filmów. Nieumarli mają się w branży całkiem dobrze, o czym możecie się przekonać sprawdzając naszą listę najlepszych gier związanych z tematyką zombie. W 2012 roku studio Tequila Works wydało Deadlight – nieźle zapowiadającą się grę akcji, nawiązującej rozgrywką do gatunku platformówek. Natomiast w czerwcu 2016 tytuł ten doczekał się wersji zremasterowanej (tudzież reżyserskiej), która zawiera kilka ulepszeń oraz dodatkowy tryb rozgrywki. Z tej okazji postanowiłem przypomnieć sobie i Wam o tej produkcji oraz sprawdzić, czy po 4 latach od jej premiery dalej warto się nią zainteresować. Sprawdźmy więc co z tego wyszło.
Akcja przenosi nas do 1986 roku, gdzie w wyniku bliżej nieokreślonej katastrofy większość ludzi zamieniło się w zombie. W skrócie – świat opanowany został przez hordy nieumarłych, a nieliczni ocalali zbierają się w grupy i próbują przeżyć (historia znana z dziesiątek innych gier i filmów). Bohaterem naszej opowieści jest niejaki Randall Wayne, którego poznajemy podczas ataku zombie – w skutek czego jego grupa zmuszona zostaje do ucieczki, pozostawiając go na pastwę losu. Głównym celem naszego bohatera staje się więc odnalezienie przyjaciół oraz żony i córki, z którymi ma dość dziwne i mgliste wspomnienia. Po drodze poznamy również kilku bohaterów pobocznych oraz ich historie, co pozwala nam nieco lepiej wczuć się w atmosferę panującą wokoło.
Gra została oryginalnie wydana jedynie w dystrybucji cyfrowej, jednak wersja Director’s Cut doczekała się również wersji pudełkowej (wydawcą zostało studio Deep Silver). Wraz z nową wersją zyskaliśmy obsługę rozdzielczości 1080p (na konsolach), ulepszone sterowanie, nowe animacje oraz tryb rozgrywki o nazwie „Survival Arena”. To by było w zasadzie tyle :) Pierwszy raz grałem w ten tytuł 4 lata temu i muszę przyznać, że była to jedna z ciekawszych produkcji wydanych w 2012 roku. Powiem jednak szczerze, że zremasterowana wersja na pierwszy rzut oka wygląda praktycznie tak samo… Gra działa zresztą na tym samym silniku graficznym, czyli Unreal Engine 3.0 – tak więc szału nie ma. Zresztą zobaczcie sami, nagrany przez nas gameplay dostępny jest poniżej.
Podsumowując. Deadlight: Director’s Cut to niestety pozycja skierowana głównie do tych, którzy wcześniej nie mieli styczności z tym tytułem. Osoby, które znają już oryginalną wersję gry z 2012 roku – nie znajdą tutaj praktycznie nic nowego (nie licząc kolejnego trybu rozgrywki). Nie zmienia to jednak faktu, że w dalszym ciągu jest to niezły tytuł, który potrafi przyciągnąć do monitora na kilka godzin (do ukończenia w 3h). Fabuła jest i może strasznie oklepana, ale dla spostrzegawczych znajdzie się tutaj sporo smaczków (i alternatywne zakończenie). Jeśli więc lubicie gry związane z tematyką zombie i side-scrollowane platformówki oraz wcześniej nie graliście w Deadlight – to wersja Director’s Cut jest najlepszą okazją, by zaległości te nadrobić.
Plusy:+ atmosfera umierającego świata |
Minusy:– mało zmian w wersji reżyserskiej |
Brzmi ciekawie, nie grałem w wersję z 2012. W dodatku platformer, jeden z moich ulubionych gatunków. Dzięki za cynk, przyjrzę się temu tytułowi bliżej. :)