W pułapce własnych wspomnień – Recenzja Hellblade: Senua’s Sacrifice
Zostałaś dotknięta przez ciemność. Każdy to widzi w twoich pustych i nieobecnych oczach. Chciałaś przed nią uciec, a tylko sprowadziłaś ją bliżej. Bliżej niego. Niekończące się cierpienie, gorsze od śmierci. Chciałaś się poddać? Porzucić go, by zaskarbić sobie łaskę bogów? Ciemność na to nie pozwoli. Musisz udać się do siedliska bestii i spojrzeć jej w oczy. Musisz iść na wojnę.
Bynajmniej tymi słowami nie rozpoczyna się opowieść, której stajemy się świadkami w Hellblade: Senua’s Sacrifice (wspomniany cytat występuje nieco po rozpoczęciu naszej przygody). Wydał mi się on jednak na tyle interesujący, że postanowiłem przytoczyć go już na wstępie – idealnie obrazuje on bowiem sytuację, w jakiej znalazła się główna bohaterka. Opuszczona przez wszystkich i zdana tylko na siebie próbuje stawić czoła przerażającej ciemności, która pochłania ją od wewnątrz… Dodam tylko, że w tą jakże ekscytującą podróż zabrało nas studio Ninja Theory, które ma na swoim koncie wiele uznanych tytułów – z Enslaved: Odyssey to the West i DMC: Devil May Cry na czele.
Nasza bohaterka to piktyjska wojowniczka imieniem Senua, która po śmierci ukochanego wyrusza na wyprawę do mitologicznej krainy zwanej Helheim. Miejsce to rzekomo znajdującej się na dnie nordyckiego wszechświata, a w istocie jest to kraina umarłych, która rządzona jest przez boginię zwaną Hel (lub Helia – samą krainę często określa się również jej imieniem). Senua zamierza uratować duszę swojego ukochanego, a by to zrobić nie cofnie się przed niczym – nawet przed wizytą w samym sercu piekła. Historia czerpie garściami z celtyckiej i nordyckiej mitologii, a podczas gry mamy okazję poznać wiele legend z tamtego okresu. Podczas wyprawy towarzyszyć nam będzie również niejaki Druth, który przybliży nam nieco historię miejsc w których się znajdziemy.
Kiedy jednak przyjrzymy się bliżej wydarzeniom, to zauważymy że główna bohaterka zdradza symptomy nakazujące podważyć „prawdziwość” otaczającego nas świata. Cały czas słyszy ona przeróżne głosy, które mówią jej co ma robić czy zdradzają jej największe słabości. Zdaje się, że ona sama coraz mniej wierzy w sukces swojej wyprawy lub nawet pogodziła się ze swoją klęską… To wspomnienie dawnego uczucia pcha ją coraz bardziej w otchłań, która może być przecież tylko iluzją jej własnego umysłu. To wszystko sprawia, że tytuł ten zyskuje niesamowitą głębię, której na próżno szukać w innych tegorocznych produkcjach. Po ukończeniu gry polecam obejrzenie filmu dokumentalnego, który znajdziecie w głównym menu – wszystko zostało tam dokładnie wyjaśnione.
Sama rozgrywka jest w zasadzie połączeniem kilku prostych mechanik. Z jednej strony mamy zagadki logiczne, które są w zasadzie dość proste (wyszukiwanie i łączenie znaków, okrywanie drogi poprzez wykorzystywanie specjalnych „portali” czy po prostu eksploracja otoczenia). Do tego dochodzi walka, która również nie jest w żaden sposób odkrywcza – aczkolwiek dostarcza sporo emocji. Największym atutem tego tytułu jest jednak postać głównej bohaterki, która została odwzorowana wręcz perfekcyjnie (swojej twarzy użyczyła jedna z pracowniczek studia Ninja Theory – Melina Juergens). Do tego dochodzi fenomenalny voice acting, który sprawia, że Senua wydaje się żyć własnym życiem. Jak zatem sami widzicie, tytuł ten prezentuje się wyśmienicie.
Podsumowując. Hellblade: Senua’s Sacrifice to niesamowita podróż w głąb ludzkiego umysłu, gdzie jawa miesza się z fikcją, a prawda jest tylko ulotnym wspomnieniem. To intensywne przeżycie, które daje nadzieję, że branża gier potrafi nas jeszcze zaskoczyć. Niesamowite jak tytuł z tak małą ilością mechanik, skupiający się w zasadzie prostych zagadkach logicznych i dobrze skonstruowanej, aczkolwiek powtarzalnej walce – może dawać tyle satysfakcji. Hellblade: Senua’s Sacrifice oferuje głęboką i wciągającą fabułę, która jest jedną z najlepszych w jakie miałem przyjemność zagrać. Moja przygoda z tym tytułem trwała niecałe 7 godzin, sama historia i jej tajemnice nie dawała mi jednak spokoju długo po skończeniu gry… Brawo Ninja Theory, kolejny raz nie zawiedliście!
Plusy:+ niesamowity świat rodem z mitów i legend |
Minusy:– momentami schematyczność rozgrywki |
Dodam jeszcze, że podczas opracowywania Senuy, jej wizji, zachowań i głosów, które słyszała, ludzie z Ninja Theory konsultowali się z psychologami oraz osobami, które miały styczność ze schizofrenią. Research zrobili naprawdę świetny. Bohaterka jest wyjątkowa.
Fajna recenzja :-) pozdrawiam!
Hej, akurat nie chciałem o tym wspominać w tekście, bo wszystko jest świetnie wytłumaczone w filmie dokumentalnym, który jest dostępny w menu gry. Faktycznie jednak chyba wszyscy już o tym pisali, więc żadna to tajemnica ;) Fajnie się pisze o dobrych grach, szkoda że ostatnio jest ich coraz mniej.