Z cyklu Wspomnienia Gracza #7 – Medal of Honor: Pacific Assault
Jakiś czas temu, szperając w archiwach przypadkiem odnalazłem płytę, na której znajdowały się zrobione niegdyś przeze mnie screenshoty :-) Postanowiłem więc podzielić się z Wami tym „znaleziskiem” na niniejszym blogu – przy okazji pisząc słów kilka o grze, której dotyczyły…
Tytuł gry: Medal of Honor: Pacific Assault.
Data zrobienia screenshotów: styczeń 2005 roku.
Co poniektórzy z Was, moi drodzy czytelnicy, pamiętają zapewne zamierzchłe czasy, w których gry z serii Medal of Honor były najbardziej rozpoznawalnymi tytułami akcji związanymi z okresem II wojny światowej. Jako nastolatek zagrywałem się w nie namiętnie, wcielając w role żołnierzy wykonujących misje w rożnych miejscach naszego globu. Lata jednak mijały, a seria ta coraz to bardziej traciła swój blask na rzecz innych marek (ostatnia gra o podtytule Warfighter była już tylko namiastką dawnej świetności). Dzisiaj jednak chciałbym przypomnieć Wam o jednej z ostatnich odsłon serii rozgrywanej podczas II wojny światowej – a mowa tutaj o wydanym w 2004 roku Medal of Honor: Pacyfic Assault (w naszym kraju znanym jako Medal of Honor: Wojna na Pacyfiku). Jak wskazuje sam tytuł, gra ta przenosi nas do końcowego etapu II wojny światowej, rozgrywanego na zajętych przez Japonię wyspach położonych na Oceanie Spokojnym. Co prawda od czasu, kiedy miałem przyjemność w niego zagrać minęło już sporo czasu – wspomnienia jednak pozostały ;-) Pamiętam, że sam początek robił już niezłe wrażenie (ginęliśmy w bitwie, by później przeżywać retrospekcję zdarzeń), następnie było jeszcze ciekawiej. Mieliśmy tutaj do dyspozycji całą drużynę, która wykonywała nasze rozkazy i razem z nami walczyła ramię w ramię. Może teraz tego nie widać, ale grafika robiła wtedy naprawdę dobre wrażanie. Mam nadzieję, że seria ta wróci kiedyś do dawnej świetności…
Szczerze mówiąc o tym tylko czytałem, ale już niestety nie grałem. Ale czytając tekst przypomniały mi się wszelkie miłe chwile, związane z MOH: Allied Assault, ach, stare dobre czasy. ;)
Zgadzam się w pełni – MOH: Allied Assault było rewelacyjne :)
Grałem kiedyś w demko, pozytywnie je wspominam (więcej niż jedno przejście), ale nie wiem czy nie znudziłbym się pełniakiem. Na pewno klimat robił wrażenie.
Sam nie wiem, czy teraz odczuwałbym taką samą frajdę jak wtedy – w końcu minęło już 9 lat. Trzeba kiedyś sprawdzić ;-) Byłyby to kolejne „wspomnienia kontra rzeczywistość”…