O trzech takich, co Korei się nie bali – Recenzja Secretly Greatly
Od dawna mam wielki problem z kinem koreańskim – z jednej strony trafiają się fenomenalne wręcz dzieła Kim Ki-duk’a i Park Chan-wook’a, a z drugiej trochę łatwiejsze w odbiorze kino bardziej „współczesnych” reżyserów młodego pokolenia. Filmów akcji bowiem w Korei dostatek, na co poniekąd ma wpływ ciągle rozwijająca się gospodarka tego kraju. Jestem pod wrażeniem faktu, jak coraz więcej wyprodukowanych tam filmów zdobywa popularność także poza Azją. Gdybym zdecydował się na prowadzenie bloga nieco wcześniej, to moglibyście poczytać tutaj sporo więcej o kinie koreańskim, a pośrednio także o kinie chińskim i japońskim – ale to już temat na inną okazję. Dzisiaj chciałbym napisać kilka słów o filmie, który zatytułowany został Secretly Greatly – a jego premiera odbyła się raptem kilka miesięcy temu. Jest to drugi film w dorobku reżysera Jang Cheol-soo’a, który w swojej karierze współpracował m.in. ze wspomnianym wcześniej Kim Ki-duk’iem (tak wiem… wszyscy koreańscy reżyserze brzmią podobnie: Na Hong-jin, Lee Chang-dong, Lim Sang-yoon… ech, i bądź tu mądry!). Dlaczego jednak postanowiłem napisać właśnie o tym filmie? Odpowiedź jest prosta – spodobał mi się!
Zacznijmy od tego, że film jest ekranizacją koreańskiej „manhwy” (terminem tym określa się koreańskie komiksy) o tytule Covertness. Bohaterami filmu są trzej północnokoreańscy agenci (więcej o konflikcie na półwyspie koreańskim przeczytacie tutaj), którzy wysłani do Korei Południowej muszą wtopić się w otoczenie i czekać na dalsze rozkazy. Pierwszy z nich i zarazem główny bohater Won Ryu-hwan (grany przez Kim Soo-hyun’a) pracuje w miejscowym spożywczaku i udaje okolicznego przygłupa, drugi z agentów (Rhee Hae-rang) ma za zadanie zostać gwiazdą rocka, a trzeci (Rhee Hae-jin – już się gubię w ich imionach) pracuje na stacji paliw. Pozostają oni uśpieni do czasu otrzymania rozkazów z centrali, które mogą nadejść w każdej chwili. Pierwsza połowa filmu jest spokojna i momentami nawet zabawna – poznajemy w niej bohaterów w ich codziennych czynnościach. Wszystko zmienia się jednak kiedy okazuje się, że dowództwo w Korei Północnej już dawno zlikwidowało ich odział, a oni sami zostali… Chyba trochę za bardzo się rozpędziłem! – a nie chcę zdradzać zbyt wiele elementów fabuły.
Czym zaskoczył mnie ten tytuł? Co prawda scenariusz kuleje w kilku miejscach, można by również przyczepić się do wielu innych elementów ale… tak naprawdę nie ma to tutaj tak wielkiego znaczenia, gdyż niewiele filmów potrafi ująć tematykę Korei Północnej w tak zabawnej i refleksyjnej zarazem formie. Co prawda niektóre pokazane w filmie sceny niewiele mają wspólnego z rzeczywistością, mimo to jednak film ten natchnął mnie do napisania o nim tych kilku słów – i powiem Wam szczerze, że przy Secretly Greatly bawiłem się wyśmienicie ;-)
Może dołączysz do dyskusji?
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy, możesz być pierwszy!