O powrotach, dojrzewaniu i manipulacji czasem – Recenzja Life is Strange: Episode 1

Jak to śpiewał Kazik Staszewski: „Najbardziej mnie teraz wkurwia u młodzieży to, że już więcej do niej nie należę”. W końcu młodość rządzi się własnymi prawami i takie tam… Kiedyś mówiło się o pokoleniu wychowanym w sieci. Teraz sam Internet to już mniejsze zło, bo w erze TwarzoKsiążki udało się zebrać wszystkich ludzi wprost z internetowych czeluści w jedno miejsce, w którym to nieokiełznana potrzeba poznania zamieniona została na publiczno-społeczny ekshibicjonizm. Urodziwa dziewczyna z pieskiem wzbudza teraz większe zainteresowanie, niż niejeden artykuł czy recenzja… A tak poza tym, to chciałem Wam zaprezentować nową przygodówkę od Dontnod Entertainment (ekipa od Remember Me), która zatytułowana została Life is Strange, a w której to przyjdzie nam kierować poczynaniami właśnie pewnej „szczególnej” 18-latki ;-)

Jeśli jeszcze nie wiecie, to informuję, że Life is Strange podzielone zostało na 5 oddzielnych epizodów, które wydawane będą w pewnych odstępach czasu. Dzisiaj weźmiemy na tapetę pierwszy z nich, który zatytułowany został Chrysalis. Główną bohaterką jest dziewczyna o imieniu Max, która po 4 latach przebywania z rodziną w Seattle wraca do rodzinnego Arcadia Bay, gdzie spędziła swoje dzieciństwo. Jej powrót ma związek z podjęciem nauki w prestiżowej szkole dla fotografów Blackwell Academy, do której szczęśliwie udało się jej dostać. Nasza bohaterka, trapiona pewnymi dziwnymi wizjami, odkryła w sobie zaskakującą moc, która pozwala jej… manipulować czasem.

Każde wydarzenie niesie za sobą konsekwencje, a więc gdy zmienimy ich bieg – zmieni się również przyszłość. I tak nasze zadania podczas rozgrywki – poza kilkoma klasycznymi dla przygodówek elementami – będą związane z manipulacją czasem. A na czym to będzie dokładnie polegać? Możemy na przykład cofnąć niektóre wydarzenia, by sprawdzić co byłoby gdybyśmy… postąpili inaczej. Cofanie i przyspieszanie czasu będzie również przydatne przy rozwiązywaniu niektórych zadań i podczas rozmów z innymi bohaterami. A będzie ich kilkunastu, z bardzo intrygującą Chloe na czele :) Całość prezentuje się póki co rewelacyjnie i sprawia, że moje pierwsze spotkanie z tym tytułem uznaję za bardzo udane oraz zaiste(!) – dobrze rokujące na przyszłość. Gameplay poniżej.

Podsumowując. Life is Strange: Episode 1 jest bardzo dobrze zrealizowanym tytułem, który zauroczył mnie już po chwili i wprawił w niesamowicie dobry nastrój (ostatnio u mnie z tym trudno). Ukończenie pierwszego epizodu zajęło mi około 2 i pół godziny. Nie będę komentował dzielenia gier na części i wydawania ich w odstępach czasu, bo dobrze znamy to np. z The Walking Dead czy The Wolf Among Us. Widać ta strategia się sprawdza, bo coraz więcej twórców i wydawców sięga właśnie po ten model dystrybucyjny. Nie mam jednak z tym większego problemu, o ile dotyczy to tytułów wartościowych i dobrze zrealizowanych. I właśnie taką grą jest pierwsza część Life is Strange, której kolejny epizod czeka nas już w marcu. Póki co fabuła, postacie i interakcje z otoczeniem są tutaj naprawdę na najwyższym poziomie. Moja ocena to aktualnie 9.0/10 – końcową notę poznacie natomiast po ukazaniu się wszystkich 5 epizodów.