Szpilki kontra Indominus Rex – Recenzja Jurassic World
Sale kinowe po raz kolejny opanowane zostały przez dinozaury. Jurassic World utrzymany jest w konwencji serii i mocno nawiązuje do pierwowzoru, wyreżyserowanego przez Stevena Spielberga. Jak przystało na nową produkcję, Park Jurajski zachwyca jednak bardziej niż poprzednio, co oglądając w 3D odczuwamy jeszcze mocniej. Wyspa, na której toczy się akcja cieszy oko widokami, a sam park bogactwem atrakcji, nowoczesną techniką i mnogością gatunków prehistorycznych gadów. Odwiedzający (i oglądający) mają więc na czym zawiesić oko. W tle przebijają się informacje zapowiadające premierę nowej, tajemniczej atrakcji, jaką szykuje się dla podtrzymania popularności obiektu. Jest to genetycznie zmodyfikowana hybryda tyranozaura, welociraptora, mątwy i kilku innych zwierząt, czyli Indominus Rex – największy, najdrapieżniejszy i najbardziej spektakularny dinozaur świata. Stworzony dla rozgłosu, pieniędzy i sławy parku. Nie trzeba już chyba zapowiadać, co zburzy spokój na wspaniałej wyspie dinozaurów…
Jurassic World w odróżnieniu od poprzednich części serii, wyszedł spod ręki mało znanego reżysera – Colina Trevorrowa. Czy w filmie widać jakieś braki z tego powodu? Zależy jak na to spojrzeć. Według mnie największą wadą tego tytułu jest mocno przewidywalna fabuła. Mamy więc „sztywną” panią dyrektor i jej dwóch nierozważnych bratanków, zagubionych w zaroślach Parku Jurajskiego. Mamy silnego i przystojnego byłego żołnierza Owena, któremu dla odmiany żadna przeciwność nie straszna, a dzięki wybitnemu instynktowi i wrażliwości potrafi nawiązać nić porozumienia nawet z drapieżnymi raptorami (które swoją drogą tresuje). W końcu mamy też problemy rodzinne, rozwijające się w obliczu zagrożenia uczucie i nagłe przemiany bohaterów. Ale nic tak nie pomaga w budowaniu relacji, jak ganiające wokół mięsożerne dinozaury!
Największą zaletą filmu jest natomiast jego strona wizualna – wielki, nowoczesny park robi spore wrażenie, jak i dinozaury, które naprawdę potrafią wystraszyć swą monumentalnością, ostrymi zębami i głośnym rykiem. Chwilami można się więc bać, chwilami wzruszyć, chwilami pośmiać – choćby z głównej bohaterki uciekającej w szpilkach przed dinozaurami. Ale kto pani dyrektor zabroni? W filmie uświadczymy niestety też sporo innych wpadek, jak mali geniusze uruchamiający stający od ponad 20-stu lat samochód, czy jeden helikopter w ochronie tak wielkiego i niebezpiecznego obiektu. Więcej zdradzać nie będę, ale mniejszych i większych błędów jest tu cała lista.
Podsumowując. Po Jurassic World nie oczekiwałam spektakularnego kina i rzeczywiście okazało się, że to zupełnie inna liga niż np. Mad Max: Na drodze gniewu. Jednak mimo licznych niedociągnięć nie żałuję, że wybrałam się do kina. Z czystym sumieniem można go polecić wszystkim, którzy mają wolną chwilę i… lubią dinozaury. Gra aktorska jest całkiem przyjemna, Chris Pratt i Bryce Dallas Howard stworzyli może nazbyt stereotypowy, jednak całkiem zgrany duet i dobrze się ich oglądało. W pozostałych rolach wystąpili m.in. Irrfan Khan, Jake Johnson i Omar Sy. Cieszę się, że miałam przyjemność obejrzeć go w 3D, bo to właśnie część wizualna robi największe wrażenie. Na koniec dodam tylko, że za ścieżkę dźwiękową odpowiada Michael Giacchino, wielokrotnie nominowany i nagradzany twórca muzyki do filmów, seriali i gier.
Ja także nie żałuję obejrzenia nowych dinozaurów – jak najbardziej się podobały, chociaż zdaję sobie sprawę, że niektórych pewne „detale” mogły nieco wpienić. Ja byłem na filmie z Karoliną, ona, jako fanka i znawca dinozaurów, nie była zbyt wesoła, oglądając scenę, w której pterozaury atakują ludzi, a co gorsza – łapią ich swoimi tylnymi łapkami. ;)))
Ostatnio przeglądałem encyklopedię dinozaurów i natknąłem się na rysunek jej autorstwa: http://www.encyklopedia.dinozaury.com/index.php/Plik:Yi_qi_by_twarda8.jpg – jaki ten internet mały :P
Jurassic World nie robi już takiego wrażenia, jak pierwszy Park Jurajski. Na szczęście nie oczekiwałem tutaj jakiegoś ambitnego kina… po prostu chwila rozrywki w 3D :)