Czerwone lilie, tabletki i przemiana w lisa – Recenzja Silent Hill f (PS5)
Survival horror to gatunek, który w dużej mierze definiowany jest przez dwie znane serie. Pierwsza z nich to oczywiście Resident Evil, a drugą jest właśnie Silent Hill. Ciężko zresztą wyobrazić sobie świat elektronicznej rozrywki bez nich. O ile jednak Capcom (twórcy serii Resident Evil) praktycznie co roku dostarcza nam nową część lub remake, tak Konami (właścicel praw do marki Silent Hill) robiło to dotychczas dość opornie. Wynika to zapewne z tego, że pierwsze części opowieści z Cichego Wzgórza stworzył niezapomniany Team Silent (rozpadł się około 2005 roku), a kolejne studia z różnym skutkiem podchodziły do kolejnych produkcji z tego uniwersum. Poniżej spis najważniejszych tytułów z tej serii.
| Tytuł | Rok | Twórcy | |
|---|---|---|---|
| 1. | Silent Hill | 1999 | Team Silent |
| 2. | Silent Hill 2 | 2001 | Team Silent |
| 3. | Silent Hill 3 | 2003 | Team Silent |
| 4. | Silent Hill 4: The Room | 2004 | Team Silent |
| 5. | Silent Hill: Origins | 2007 | Climax Studios |
| 6. | Silent Hill: Homecoming | 2008 | Double Helix Games |
| 7. | Silent Hill: Shattered Memories | 2009 | Climax Studios |
| 8. | Silent Hill: Downpour | 2012 | Vatra Games |
| 9. | Silent Hill 2 Remake | 2024 | Bloober Team |
| 10. | Silent Hill f | 2025 | NeoBards Entertainment |
Więcej o rozpadzie Team Silent pisałem tutaj. Natomiast nie oznacza to wcale, że późniejsze gry były kiepskie – po prostu tworzyły je ekipy stawiające na inną wizję i zmodyfikowany model rozgrywki. Mamy jednak 2025 rok i po 13 latach od ostatniej pełnoprawnej odsłony serii (Silent Hill: Downpour) – w końcu doczekaliśmy się nowej gry. Silent Hill f (teorii o znaczeniu „f” jest wiele, ale żadna przekonywująca) stworzyło na zlecenie Konami mało znane japońskie studio NeoBards Entertainment, które ma w swoim portfolio głównie średnio przyjęte porty i remastery innych gier. Za scenariusz odpowiada natomiast niejaki Ryukishi07, który podobno jest znany fanom japońskich powieści wizualnych. Dodam tylko, że nowy Silent Hill z dopiskiem „f” to w zasadzie spin-off serii, ponieważ nie ma tutaj nawiązań do poprzednich części.
Silent Hill f przedstawia opowieść o licealistce Hinako Shimizu, a akcja toczy się w fikcyjnym japońskim miasteczku Ebisugaoka w latach 60. XX wieku (zostało zainspirowane miastem Gero w prefekturze Gifu). Bohaterka zmaga się z ciężką sytuacją rodzinną, presją społeczną oraz (jak to ma w zwyczaju seria Silent Hill) licznymi traumami – odczuwa samotność, a jej relacje z bliskimi są pełne bólu i rozczarowań. Pewnego dnia po kłótni z rodzicami postanawia wyjść z domu i spotkać się z przyjaciółmi. Niestety nagły ból głowy krzyżuje jej plany. Na szczęście chłopak imieniem Shu oferuje jej tabletkę przeciwbólową, po której zażyciu rozpoczyna się seria dziwnych i niewyjaśnionych zdarzeń. Miasteczko zaczyna spowijać gęsta mgła, a wszędzie wokoło pojawiają się czerwone pajęcze lilie (w Japonii znane również jako ogniste kwiaty lub kwiaty zmarłych), które są znakiem rozpoznawczym tego tytułu.
Centralnym motywem fabuły jest konfrontacja dziewczyny z rozprzestrzeniającą się „florystyczną” siłą, która destabilizuje rzeczywistość. Czerwone pnącza i kwiaty przejmują kontrolę, pochłaniają ludzi i budynki, symbolizując rozkład i transformację psychiczną oraz fizyczną. W miarę rozwoju historii Hinako stawia czoła własnym lękom i próbuje przetrwać, spotykając na swojej drodze najważniejsze osoby z jej otoczenia. Oczywiście historia nie daje prostych odpowiedzi, a przy pierwszym przejściu gry każdego czeka ten sam finał opowieści. Dopiero kolejne przejścia gry odkrywają nowe zakończenia, pozwalając całkowiecie poznać historię bohaterki. Czy jednak fabuła Silent Hill f wciąga? Według mnie niespecjalnie. Motyw z tabletkami i zaburzaniami świadomości było już tyle razy wałkowany zarówno w grach, jak i w kinie, że nie jest już niczym ciekawym. Niby jest tutaj dodatkowy motyw związany z mitologią japońską, ale dla osób niechcących się w to zagłębiać – będzie to po prostu mistyczny bełkot.
Co jednak z najważniejszym elementem serii, czyli rozgrywką? Nowy Silent Hill bardzo powoli się rozkręca, a rozgrywka opiera się na chodzeniu w kółko po lokacjach szukając przedmiotów, zapisków oraz wyjścia. Walka miejscami może i sprawia frajdę (głównie w późniejszych etapach), ale przez większość gry jest irytująca i nużąca – głównie za sprawą szybko zużywającej się broni i przekombinowanego systemu specjalnie ładowanych ataków. A skoro już jesteśmy w tym temacie, to mamy tutaj jedynie oręż do walki wręcz i żadnej broni dystansowej. Dodatkowo starcia z bossami zaczynają się niczym te z serii Dark Souls, a potem okazuje się że są dość nijakie (i wcale nie chodzi o poziom trudności). Po mapie rozlokowane się również specjalne kapliczki. Możemy w nich zapisać stan gry, sprzedać znalezione przedmioty oraz kupić ulepszenia, czy dodatkowe sloty na zawieszki (Omamori) zwiększające określone statystyki.
Na PlayStation 5 mamy do wyboru dwa tryby graficzne (wydajność lub jakość) i osobiście polecam Wam tryby wydajności – gra utrzymuje wtedy stabilne 60 klatek na sekundę przez większość rozgrywki. Jest to jednak okupione rozdzielczością, która w tym trybie jest skalowana z 1080p do maksymalnie 1440p. Mimo wszystko nie przeszkadza to jakoś specjalnie. Powiedziałbym nawet, że wydajność jest największym atutem tego tytułu. Gra działa na Unreal Engine 5, dzięki temu wygląda w zasadzie bardzo podobnie do innych produkcji bazujących na tym silniku. Niestety przeciwnicy są mało straszni, a w dodatku niektórzy wydają się żywcem skopiowani z gry The Suffering (2004). Natomiast gdy bohaterka zapada w sen, to przenosi się do innej rzeczywistości w której pomaga jej meżycznyzna z maską lisa na twarzy. W tym trybie na późniejszych etapach walka przypomina tą znaną z serii Prototype (2009), gdzie mogliśmy rozwalać przeciwników wokoło – co niekoniecznie chciałbym zobaczyć w tytule mającym w nazwie „Silent Hill”.
Podsumowując. Silent Hill f porusza tematy traumy i przemijania oraz ukazuje horror zakorzeniony japońskiej tradycji i folklorze, unikając typowych jumpscare’ów na rzecz powolnego zanurzenia w zniekształconym świecie głównej bohaterki. Niestety wykonanie pozostawia wiele do życzenia, a gra miejscami jest po prostu nudna i przewidywalna. Lokacje się małe i słabo wyróżniające się, często wręcz tunelowe – przez co wyraźnie brakuje im atmosfery nieznanego, która tak mocno wybrzmiewała przy poprzednich odsłonach serii. Tytuł ten można w zasadzie podsumować jednym zdaniem – jest to dość przeciętna gra, ale marny Silent Hill. Nawet ścieżka dźwiękowa, którą stworzył Akira Yamaoka (weteran serii) – niestety nie wyróżnia się w żaden sposób. Napisy końcowe zobaczyłem już po około 10 godzinach rozgrywki. Całość nieco ratuje spora liczba zapisków oraz notatek, których okrywanie może urozmaicić czas spędzony z tym tytułem, ale co z tego skoro poza tym mamy tutaj pusty i nudny świat, który zdaje się tylko dodatkiem do poznania historii głównej bohaterki.
Plusy:+ nieźle zrealizowane przerywniki filmowe |
Minusy:– nijaka fabuła, postacie i przeciwnicy |











































Podobno po czasie lepiej unikać walk, bo przeciwnicy i tak szybko odpuszczają. Natomiast w kwestii fabuły trzeba przejść kilka razy, aby poznać całą. Póki co nie trafiłem na recenzję nikogo kto by chciał się na to porwać.
Długo można się pastwić nad nowym SH, ale w sumie czego można było się spodziewać od studia, które wcześniej nic ciekawego nie stworzyło. Oczywiście spoko, że jest tyle zakończeń, ale naprawdę nie wiem komu by się chciała grać w te same nudne levele :/ To już jest Silent Hill tylko z nazwy… aktualnie czekam tylko na remake pierwszej części od Bloober Team.
Odnoszę wrażenie, że wiele osób podziela Twoje zdanie. Żeby szerzej wypowiedzieć się, czy tak jest dobrze byłoby zagrać. Jednak wydawać kasę na tą produkcję jakoś mi się nie spieszy.
Ja zazwyczaj kupuję gry na PS5 w wersjach pudełkowych kiedy tylko się pojawią, a potem po przejściu sprzedaję na OLX. Straty są wtedy minimalne ;)