Bo każdy dom ma swoją historię… – Recenzja Gone Home
Dzisiaj chciałbym przedstawić Wam grę niezależnego studia Fullbright Company o tytule Gone Home. Twórców tych możecie kojarzyć z dodatku do gry BioShock 2 – Minerva’s Den, a ich praca przy nim wiązała się zapewne z faktem, że Steve Gaynor (jeden z założycieli omawianego Fullbright Company) jest również pracownikiem studia 2K Marin (część korporacji 2K Games) – wszystko więc zostało w rodzinie ;-) Wróćmy jednak do głównego bohatera tego tekstu, czyli niezależnej gry przygodowej Gone Home. Gra pod względem wizualnym bardzo przypomina inny tytuł o którym pisałem kilka miesięcy temu – mam tutaj na myśli bardzo obiecujące Among The Sleep. Obydwie produkcje łączy miejsce akcji (którym jest ogromny dom pełen niezbadanych zakamarków) oraz silnik graficzny (tak, wiem… Unity rządzi w grach niezależnych!). Również akcja w obydwóch tytułach toczy się w trakcie burzy, podczas której mrok przyszywają pioruny…
Gone Home jest jednak grą bardzo, jakby to określić… stonowaną – nie uświadczymy tutaj żadnych przeciwników, a mrok towarzyszyć nam będzie jedynie do momentu, w którym włączymy światło w danym pomieszczeniu. Twórcy zdecydowali się bowiem na coś innego, niż tylko wzbudzenie w graczach uczucia strachu – choć owszem, dom jest opuszczony, a my musimy dowiedzieć się, jakie to „niespodzianki” skrywa. Na pierwszym miejscu jest tutaj jednak zdecydowanie fabuła, mamy bowiem do czynienia z jedną z najpiękniejszych historii miłosnych, jakie przyszło mi odkrywać w grach… a całość uzupełniają liczne „znajdzki”, czyli listy, kasety magnetofonowe, zdjęcia, książki oraz liczne monologi głównej bohaterki. Dodam jeszcze, że dom po którym przyjdzie nam się poruszać jest ogromny i świetnie zaprojektowany – zresztą zobaczcie sami.
Podsumowując. Gone Home jest tytułem idealnym dla osób, dla których w grach liczy się coś więcej niż ciągła akcja. Przemierzając zakamarki tytułowego domu nie nudziłem się ani na chwilę, a odkrywanie fabuły krok po kroku uświadomiło mi jak wiele twórcy mogą nam jeszcze zaprezentować w tego typu produkcjach. Co prawda grę tą można przejść w niecałą godzinę, ale… zdecydowanie wystarczyło to jednak, bym zapamiętał ją oraz opowiedzianą w niej historię na długi czas ;-) Gorąco polecam!
Może dołączysz do dyskusji?
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy, możesz być pierwszy!