Jak przez mgłę… – Wspominamy anime Cannon Fodder
Kilka dni temu przyśnił mi się fragment jednego z moich ulubionych anime – mowa tu o dziele Katsuhiro Otomo – „Memorizu”, a konkretnie jego 3-cim epizodzie o nazwie „Cannon Fodder”. Ma to dla mnie tym większe znaczenie, że ostatnio coraz bardziej czuje ciężar mojej społecznej egzystencji ;-) Problem rodzi się wówczas, jeśli zaczyna się rozumieć bezsens i monotonię jaką niesie ze sobą nasz byt – monotonia otaczająca nas jako istoty społeczne… nie mniej, nie więcej marionetek w społecznym spektaklu… Chyba powinienem już przestać pić…
Nie jesteśmy niczym więcej jak mięsem armatnim…
Jak już pisałem, to jedno z moich ulubionych anime. W dzisiejszych czasach starsze produkcje tkwią niestety w zapomnieniu, wyparte przez współczesne japońskie tasiemce… niedługo to w ogóle nikt nie będzie sięgał po klasyki gatunku – ja dalej z łezką o oku wspominam pierwsze produkcje Mamoru Oshii i Katsuhiro Otomo… Warto jednak zauważyć, że studio Miyazaki’ego dalej wydaje anime, nieprzerwanie od lat 80-tych. To się ceni, choć dalej twierdzę, że ich pierwsze produkcje były najlepsze, mają to „coś”, co nie pozwala odejść od ekranu… Ze współczesnych, chyba tylko Makoto Shinkai potrafi teraz stworzyć pełnowartościowe dzieło, które dosłownie „łapie za serce”… Poniżej kilka screenów z innego świetnego anime – dzieła Mamoru Oshii, zgadnie ktoś tytuł?
Może dołączysz do dyskusji?
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy, możesz być pierwszy!