Nanoskafander, łuk i Prorok w akcji – Recenzja Crysis 3
W 2004 roku mało znane niemieckie studio Crytek stworzyło tytuł, który na stałe wpisał się w historię gier komputerowych. Zastosowany w grze autorski silnik CryEngine zapewniał rozgrywkę na niespotykanym dotąd poziomie. Produkcja ta miała wszystko to, co dobra gra mieć powinna: satysfakcjonującą rozgrywkę, piękną grafikę, otwarty świat pełen niebezpieczeństw oraz przede wszystkim brak kompromisów – gra była trudna i karała za każdy błąd. Far Cry – bo tak nazywała się ta produkcja, zapewniał wiele godzin emocjonujących doznań. Grę zdecydował się wydać Ubisoft, który w późniejszym czasie nabył również prawa do jej marki. Jak to się odbiło na przyszłych losach serii? Moim zdaniem – nie za dobrze. Producent wydał do tej pory dwie kontynuacje i żadna nie zrobiła na mnie większego wrażenia – nie, żeby były to złe gry, po prostu nie miały tego „czegoś”, co bez wątpienia posiadał pierwszy Far Cry, czegoś co potrafiłoby przykuć mnie do monitora na wiele godzin.
Studio Crytek pomimo braku praw do marki postanowiło stworzyć nowy tytuł, który w założeniu miał być duchowym następcą serii Far Cry – i tak właśnie w 2007 tak powstał Crysis – gra, która ponownie zrewolucjonizowała rynek gier i zmusiła graczy na całym świecie do wymiany podzespołów na mocniejsze. Zresztą, żeby w tamtych czasach pozwolić sobie na płynną grę w Crysis’a na maksymalnych detalach, trzeba było mieć nie lada sprzęt – gra dosłownie „zarzynała” większość ówczesnych komputerów. W 2011 roku doczekaliśmy się kolejnej gry z serii – Crysis 2 był pierwszą grą wykorzystującą silnik CryEngine 3. Niestety gra nie była już taką rewolucją jak jej poprzedniczki. Satysfakcjonującą grafikę można było uzyskać dopiero dzięki aplikacji Crysis 2 Advanced Graphics Options, która pozwalała włączyć domyślnie wyłączone zaawansowane ustawienia graficzne. Zgaduję, że ich brak w podstawowej wersji to skutek optymalizacji gry pod konsole. W skrócie streściliśmy więc historię serii, aktualnie mamy 2013 rok i światło dzienne ujrzała właśnie trzecia część gry. Czy Crysis 3 sprosta wymaganiom fanów i ponownie uczyni z serii króla FPSów i benchmark graficzny na następne lata?
Jest rok 2047. Wydawało się, że rasa Cepidów została zniszczona, a ostatnie niedobitki walczą jeszcze w miejscu, które pozostało po dawnym Nowym Jorku (pokryte ogromną kopułą ruiny miasta będą głównym miejscem naszych zmagań). Korporacja C.E.L.L. przez lata wykorzystywała Cepida Alpha jako niekończące się źródło energii, którą to następnie sprzedawała mieszkańcom. Mając monopol na dostawy energii C.E.L.L. uzależniła od siebie ludzi, których to następnie mogła dowolnie wykorzystywać w ramach rzekomej spłaty długu wobec niej. W grze ponownie wcielamy się w Proroka, żołnierza znanego z wcześniejszych odsłon serii. Znowu ma on do dyspozycji nanoskafander, który czyni z niego nadczłowieka. Powróciły znane z wcześniejszych części elementy: kamuflaż (niewidzialność), tryb pancerza oraz możliwość ulepszania i modyfikowania broni. Jeśli chodzi o nowości, twórcy zaserwowali nam: nowe zestawy uzbrojenia, hakowanie wybranych elementów otoczenia, możliwość wykupywania dodatkowych umiejętności (i rozwój już posiadanych) oraz łuk bojowy, który to pozwala poczuć się jak prawdziwy myśliwy tropiący zwierzynę. W praktyce łuk nie sprawuje się już tak dobrze, jak zapowiadali twórcy, znacząco nie zmienia również rozgrywki – po prostu kolejny dodatek.
Od strony graficznej nowy Crysis prezentuje się wyśmienicie, świat przedstawiony w grze wydaje się ogromny i żywy, a każdy element starano się odwzorować z wielką szczegółowością. Wrażenie robią również efekty świetlne i cząsteczkowe (gra wykorzystuje w pełni DirectX 11). Nowy Jork po katastrofie wygląda niesamowicie, przyroda opanowała prawie każdy zakamarek i miasto przypomina teraz jedną wielką dżunglę. Mimo wszystko szkoda, że nie zdecydowano się pozostawić graczowi trochę więcej przestrzeni. Co prawda, na pierwszy rzut oka tak się wydaje, ale po dokładnym rozeznaniu dochodzimy do wniosku, że tak nie jest, a lokacje są co najwyżej „półotwarte”. Prawdą jest, że ciężko w grze stworzyć pozory braku ograniczeń… przecież to nie seria S.T.A.L.K.E.R., prawda? Jeśli chodzi o wydajność, to na moim i5 2500k 4.5 GHz + Radeon 6870 grałem przy detalach graficznych ustawionych na „Wysokie” – a liczba klatek na sekundę podczas rozgrywki wahała się w zakresie 30-50 FPS.
Crysis 3 jest bardzo dynamiczną grą akcji z pięknym, półotwartym światem i iście filmową (lecz przewidywalną) fabułą. CryEngine 3 pokazuje pazurki dopiero na najwyższych ustawieniach graficznych, co jednak, jeśli ma iść w parze z płynną rozgrywką wymaga mocnej karty graficznej. Czy Panowie ze studia Crytek mogli lepiej zoptymalizować grę? Zapewne tak, ale po co to robić skoro gracze chcieli w końcu produkcji, która doprowadzi do zadyszki ich ukochany sprzęt. Gra została wydana z polskim dubbingiem i mimo ogólnego pozytywnego odbioru, zastrzeżenia można mieć do lektorów, tłumaczenia dialogów i doboru słów – to jednak stałe bolączki polonizacji zagranicznych tytułów.
Podsumowując. Crysis 3 wciąga jak dobry film akcji i choć możemy łatwo domyślić się przebiegu wydarzeń oraz zakończenia to chcemy przeżyć to na własnej skórze. Kolejny raz musimy przecież uratować świat i mimo tego, że robiłem to już tyle razy, to starałem się podejść do tego poważnie… serio! ^^ Szkoda tylko, że gra jest tak krótka (przejście jej zajmuje około 6-7 godzin), po takim tytule oczekiwaliśmy przecież zdecydowanie czegoś więcej… Mission completed – to była dobrze spędzona niedziela ;-)
Karolina… z tą niedzielą to tak nie do końca – wiesz przecież, że wolałbym ją spędzić z Tobą, ale kto by wtedy recenzje napisał? ;-P
to się nazywa poświęcenie dla dobra ludzkości!! ;p