Z wizytą na tajemnicznej wyspie – Recenzja Montague’s Mount
Czasami gry, na które trafiamy przypadkiem potrafią zaskoczyć nas niczym „grom z jasnego nieba” – takim właśnie „gromem” oberwałem kilka dni temu, a jego tytuł to Montague’s Mount. Gra ta stworzona została przez ekipę z PolyPusher Studios, a wydana przez Mastertronic i jakiś czas temu trafiła na platformę Steam. Tytuł ten jest przedstawicielem gier przygodowych z widokiem z perspektywy pierwszej osoby, w którym przyjdzie nam rozwiązywać zagadki i poznawać sekrety jakie skrywa tajemnicza wyspa (skojarzenia z Dear Esther nasuwają się same). Już na samym początku naszej opowieści witają nas słowa „Oparte na prawdziwej historii” – ale ile w tym prawdy? To chyba wiedzą jedynie sami twórcy – zwłaszcza, że tego typu informacje zazwyczaj mają na celu wywołanie w graczach dodatkowych emocji. Poniekąd fakt ten sugeruje nam, że przeżyjemy niesamowitą i wciągającą historię, która w dodatku wydarzyła się naprawdę. Brzmi zachęcająco? Dodam jeszcze, że grę dodatkowo urozmaicają pojawiające się kilkukrotnie podczas rozgrywki sentencje…
Budzimy się więc na tajemniczej wyspie, wokoło pełno porozrzucanych szczątków statku. Wydaje się, że jesteśmy jedynymi ocalałymi z katastrofy… Nasz bohater nie pamięta jednak żadnych szczegółów. Ruszamy więc w głąb wyspy w poszukiwaniu wyjaśnień. Po drodze jednak zauważamy, że miejsce to jest nam dziwnie bliskie – zupełnie jakbyśmy byli tu wcześniej. Atmosferę dodatkowo potęgują wizje, które miewa nasz bohater. Widzi w nich swojego nieżyjącego już syna. Podążamy więc za nawiedzającym go „duchem” i staramy się odkryć jakie to tajemnice próbuje nam przekazać. Wyspa bynajmniej do najprzyjaźniejszych miejsc nie należy – wszędzie znajdujemy porozrzucane ludzkie ciała, które jak się później dowiadujemy są efektem szalejącej niegdyś plagi. Co prawda nasz bohater najrozmowniejszym człowiekiem nie jest – ot czasem powie coś od siebie i skomentuje miejsce, w którym się znajdujemy – pozwala nam to jednak powoli odkrywać, co tak naprawdę wydarzyło się w tym miejscu.
Przyznam się, że przez całą rozgrywkę okropnie irytowała mnie powolność, z jaką porusza się główny bohater. Rozumiem, że kuleje on na jedną nogę, ale nie zmienia to faktu, że poruszamy się cholernie wolno! Tym bardziej ma to znaczenie, gdyż podczas eksplorowania wyspy i rozwiązywania zagadek będziemy musieli często wracać się do wcześniejszych lokacji. Cóż…. gra ta zdecydowanie nie jest dla ludzi nerwowych lub tych, którzy liczą na szybkie jej ukończenie. Niektóre zagadki mogą przyprawić o zawrót głowy, zwłaszcza jeśli wcześniej nie miało się do czynienia z tego typu produkcjami. Wystarczy jak wspomnę, że będziemy musieli rozszyfrować sygnał nadany alfabetem morsa oraz ustawiać wskaźniki według kompasu – co z początku było na tyle frustrujące, że już miałem ją wyłączyć. Jednak … z jakiegoś powodu tego nie zrobiłem i co więcej, wręcz nie mogłem się od niej oderwać ;-) Byłbym zapomniał – Montague’s Mount śmiga na silniku Unity, a nagrany przez nas materiał dostępny jest poniżej.
Podsumowując. Montague’s Mount oferuje mroczny klimat tajemniczej wyspy, gdzie na gracza czekać będzie ponadto kilka interesujących zagadek logicznych. Na plus zasługuje również koncepcja i wygląd lokacji. Całość uzupełnia nastrojowa ścieżka dźwiękowa i ***UWAGA*** polski dubbing! ;-) Osoba podkładająca głos pod głównego bohatera spisała się po prostu rewelacyjnie, miło czasem „posłuchać” dobrej polonizacji. Jeśli chodzi o wady gry, to najbardziej irytowała mnie wspomniana wcześniej „ślamazarność” naszej postaci – co rzecz jasna wpływa w znaczący sposób na długość rozgrywki. Przejście gry zajęło mi około 6 godzin, co po części spowodowane było rozwiązywaniem dostępnych w niej zagadek (tak, tak – nie tłumacz się^^). Ostatecznie jednak muszę przyznać, że mimo tych kilku mankamentów nie żałuję czasu przy niej spędzonego. W dodatku, zapowiada się, że czeka nas kontynuacja – nasz werdykt brzmi więc: Zdecydowanie warto zaGRAĆ! ;-)
Plusy:+ koncepcja i wygląd lokacji |
Minusy:– irytująca „powolność” głównego bohatera |
Może dołączysz do dyskusji?
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy, możesz być pierwszy!