Wspomnienia kontra rzeczywistość – Mafia: The City of Lost Heaven
Wraz z początkiem nowego roku zaczęły mnie dopadać coraz częstsze ataki nostalgii (a jak zapewne wiecie nostalgia gracza bywa okropna!), co jest oczywiście w pewien sposób powiązane z obecnymi tendencjami na rynku gier… Pojawiające się bowiem masowo tytuły nie przyciągają już do siebie w taki sposób, jak to było przed laty. W związku z zaistniałą sytuacją oraz aby się więcej nie „dołować” – postanowiłem powrócić do jednej z najmilej wspominanych przeze mnie gier (w całej historii mojej przygody z elektroniczną rozrywką). Już na wstępie chciałbym zaznaczyć, że kiedy pierwszy raz przyszło mi zaznajomić się z bohaterem tego tekstu, czyli wydaną w 2002 roku grą o tytule Mafia (w którą de facto zagrałem dopiero kilka lat później, gdy posiadany przeze mnie sprzęt był w stanie „udźwignąć” tą ponadczasową produkcję) byłem wręcz oszołomiony ogromem świata w niej przedstawionego… że nie wspomnę o świetnej fabule, grafice, muzyce, bohaterach i wręcz piekielnej grywalności! W tamtych czasach Mafia wciągała bowiem jak diabli – i naprawdę bardzo ciężko się było od niej oderwać. Jak zatem prezentuje się ta świetna produkcja po ponad 10 latach od swojej premiery? Zapraszam do lektury naszego tekstu – a na zdjęciu poniżej możecie zobaczyć jak spacerujemy z Karoliną po mieście ;-)
Największą obawą, jaką miałem przy powrocie do świata stworzonego przez Czechów ze studia Illusion Softworks (aktualnie 2K Czech) był fakt, że gra ma już wiele lat na karku – najzwyczajniej bałem się bowiem tego, co zobaczę na ekranie… Wiadomo przecież, że zarówno sprzęt, jak i same gry przeszły od tamtego czasu ogromny wręcz skok technologiczny – i co za tym idzie, grafika „oferowana” przez starsze tytuły może w co poniektórych graczach budzić mieszane uczucia – lub po prostu razić oko. Zastanawiający jest fakt, że w naszych wspomnieniach zawsze wydaje się ona perfekcyjna – co jest bardzo ciekawą kwestią (zwłaszcza, gdy przypomnimy sobie, że graliśmy przecież na dużo gorszym sprzęcie, niższej rozdzielczości i jakości detali). Na szczęście fani na całym świecie stworzyli mnóstwo modyfikacji poprawiających i upiększających wiele elementów dostępnych w grze. Nie jest to co prawda grafika na miarę współczesnych produkcji, ale przynajmniej szok nie będzie aż tak wielki. Na szczęście nie wszystko kręci się wokół grafiki, prawda? Mafia: TCoLH jest tego świetnym przykładem.
By jednak grało się w miarę przyjemnie, sugeruję zainstalowanie ostatniej oficjalnie wydanej łatki do gry (jest to wersja 1.3 i możecie ją pobrać tutaj). Polecam Wam również modyfikację, która nieco upiększa świat gry i przez to zwiedzanie miasta stanie się o wiele bardziej interesujące. Mod ten nosi nazwę Dr.EvilTag’s Mafia Mods Total Conversion i możecie go pobrać tutaj (wersja 4.0) oraz tutaj (uaktualnienie do wersji 4.1) – ściągnijcie obydwa archiwa, następnie wypakujcie je do głównego folderu z grą. Lista zmian i ulepszeń jest spora i tak jak pisałem wcześniej, czyni ona grę nieco bardziej przyswajalną – zwłaszcza dla współczesnego odbiorcy. Oczywiście lista wszystkich modyfikacji, które stworzone zostały przez fanów jest wręcz ogromna i zapewne znajdziecie jeszcze wiele innych modów, które dadzą Mafii istne „drugie życie”. Mi jednak zależało na tym, by w miarę zachować klimat oryginału – i tutaj opisywany przeze mnie mod sprawdza się wyśmienicie. W końcu Tommy to był gość!
Na samym początku rozgrywki nie docierały do mnie jeszcze wspomnienia z pierwszego kontaktu z grą, który miał miejsce wiele lat wcześniej. Jednak wraz z rozwojem fabuły powoli przypominałem sobie dlaczego tak bardzo pokochałem ten tytuł. Fabuła w Mafii jest dynamiczna i wciągająca, a postacie występujące w grze na długo zapadają w pamięć. Nie jest to jednak gra bez wad – po tylu latach nadal irytują problemy z celowaniem, momentami wręcz okropny model jazdy oraz liczne mniejsze błędy techniczne. To wszystko jednak blednie przy niesamowitym klimacie, który gra ta niewątpliwie posiada. Frajda płynąca z jazdy po „pikselowym” mieście nigdy nie była u mnie aż tak wielka. I mimo, że tekstury i detale miejscami straszą swoim wiekiem – to ma się wrażenie, że świat ten jest o wiele bardziej prawdziwy, niż w niejednej współczesnej produkcji…
Tradycyjnie już… Podsumowując. Mafia: The City of Lost Heaven jest grą ponadczasową, którą można już uznać za legendę – to w końcu jeden z najlepszych tytułów w historii gier komputerowych. Jej ukończenie jest natomiast obowiązkiem każdego szanującego się gracza i… polecam ją każdemu, kto szuka wciągającej i pełnej przygód historii, która nie pozwala o sobie zapomnieć. Mam nadzieję, że trzecia odsłona Mafii będzie choć w połowie tak dobra, jak oryginał. W najbliższym czasie postaram się również napisać kilka słów o jej kontynuacji, która wydana została w roku 2010. Tymczasem dość już nostalgii na dzisiaj… czas wrócić do współczesności! ;-)
Ach tak, stara dobra Mafia, jedna z gier, która bardzo powolnie się starzeje. ;)
Odświeżyłem sobie Mafię ze dwa lata temu i zgadzam się, że jest ponadczasowa, wcale się nie zestarzała. Nawet wyścig daje popalić tak samo jak ładnych parę lat temu :) A śnieg pamiętam, że miałem kiedyś w modzie ;)
Jak pierwszy raz przechodziłem wyścig, to myślałem że monitor rozwalę ze złości :-P Najmniejszy błąd i trzeba było zaczynać od początku… Ciekawe czy Mafia II też mnie tak wciągnie ;-)
hehe, no fajną mamy fotę ;-)
Miasto trochę większe niż Żywiec ale równie urokliwe! Dobrze też, że śniegu brak ;-)