Podaj mi swą dłoń! – Gorzkich słów kilka o Call of Duty: Advanced Warfare
Zgodzicie się chyba ze mną, że spędzanie czasu przy grach powinno sprawiać przyjemność – przynajmniej w założeniu. Już na samym początku mojej przygody z niniejszym blogiem obiecałem sobie, że nie będę tracił czasu na produkcje, które z jakiegoś powodu odrzucają mnie od siebie. Pomijając fakt, że kilka razy złamałem owe przyrzeczenie (wielkie dzięki CI Games!), to jednak z reguły staram się przedstawiać Wam tytuły, które z jakiegoś powodu zapadają w pamięć i warte są poświęconego im czasu. Nie będę więc owijał w bawełnę – Call of Duty: Advanced Warfare do takich tytułów nie należy! Oczywiście, by niniejszy tekst był wiarygodny powinienem był, jak to mam w zwyczaju – ukończyć przynajmniej cały tryb kampanii dla pojedynczego gracza. Jednak tym razem nie dałem rady… wybaczcie :( Po prostu kolejny raz dałem się nabrać na recenzje w „branżowych” serwisach – bo jak można uznać grę za wartościowy tytuł, jeśli na każdym kroku robi z gracza idiotę i w dodatku wmawia mu, jakie to jest „fajne”… Zastanawia mnie tylko jedno – co do cholery robi tam Kevin Spacey? Chociaż po jego reklamie dla BZ WBK wszystkiego już się można spodziewać. A miało być tak pięknie…
Nie zrozumcie mnie źle, gra może się podobać (zwłaszcza w trybie multi), ale tylko jeśli jest się młodszym odbiorcą lub graczem… sporadycznym ;-) A zresztą co ja gadam… nie chcę już nawet słyszeć o tej szmirze.
Na koniec nasuwa mi się tylko jedna myśl:
„We can’t stop here. This is bat country.”
Mnie z Call of Duty wyleczył singiel Black Ops 2. W Ghosta już nie grałem, w AW też nie zamierzam. Ale Frank Underwood wygląda jak żywy ;)
Nie oglądałem jeszcze żadnego odcinka House of Cards – muszę obadać :)
Ostatniego CoD’a jakiego zaliczyłem był starusieńki (w standardach internetowych, naturalnie) Modern Warfare 2… i jakoś mnie nie ciągnie do kolejnych części serii, szczerze mówiąc. ;) A o nowym Kodziku też sporo, erm, 'dobrego’ słyszałem od innych graczy.
Mnie w sumie też nie, tylko zawsze mam nadzieję, że może jednak coś się zmieniło… Teraz już definitywnie daję sobie spokój z tą serią.
Ciekawa opinia, choć szkoda, że nie poparta przykładami (chętnie bym poznał szerszy punkt widzenia). To, że CoD-y robi się przede wszystkim (jeśli nie wyłącznie) pod rzeszę fanów, którzy co roku wydają ca. 500,- PLN na jeden duży „mappack” (czyli podstawę) oraz 4 mniejsze paczki map (które przy okazji zawierają jakieś dodatkowe tryby jak singlowa kampania z podstawy i jakieś dodatkowe moduły do trybu kooperacyjnego), wiadomo nie od dziś. Przy CoD-ach nigdy nie ma być „pięknie” – ma być dokładnie tak jak dotychczas, bo to gwarantuje sukces i sprzedaż.
A Kevin robi w grze dokładnie to samo co w filmach i reklamach WBK – pracuje. :)
Pozdrawiam
MK
Wspomniany „szerszy punkt widzenia” znajdziesz m.in. tutaj i tutaj.
A Kevina mi trochę szkoda… bo pojawić się w takiej szmirze to dla niego większa strata niż zysk.
Przeczytałem oba wskazane teksty i już rozumiem punkt widzenia. Jakakolwiek dyskusja nic nie wniesie, więc się wymeldowuję. Pozdrawiam. :)