Gry, wirtualny hazard i wysyp remasterów, czyli… nasze podsumowanie 2018 roku
W tym roku zdecydowałem się na podsumowanie w trochę innej formie niż dotychczas, dlatego niniejszy tekst możecie potraktować jako nieoficjalną piątą część cyklu Ciężkie jest życie Gracza ;) W 2018 roku w branży gier działo się całkiem sporo, obserwowaliśmy wzloty i upadki, premiery i rozwój kolejnych technologii, a nowych tytułów był po prostu ogrom. Poniżej więc chciałbym przedstawić Wam kilka tendencji, które zaobserwowałem w świecie elektronicznej rozrywki w ostatnich 12 miesiącach. Na początek więc przyjrzymy się ogólnej sprzedaży gier na platformie Steam w 2018 roku.
Rynek PC 2018 – średnio 25 nowych gier każdego dnia!
Zgodnie z raportem serwisu SteamSpy możemy przyjąć, że na platformie Steam jest już dostępne prawie 28 tys. gier (liczba ta obejmuje wyłącznie gry, wyłączono z niej wszelkie DLC, filmy oraz oprogramowanie). W 2018 roku na platformie firmy Valve ukazało się łącznie ponad 9 tys. tytułów, co stanowi około 33% wszystkich gier tam dostępnych. Jeśli natomiast dodamy do tego wynik z 2017 roku (prawie 7 tytułów), to okaże się w ciągu ostatnich dwóch lat ukazało się łącznie 58% wszystkich gier wydanych kiedykolwiek na Steamie. Te liczby są w pewien sposób oszałamiające i przerażające zarazem. Taka ilość gier wydaje się po prostu nierealna, a jednak to prawda.
Epic Store konkurentem dla Steama?
Czy hegemonia platformy rządzonej przez Gabe’a Newella może się w końcu skończyć? Nie sądzę… zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że na rynku jest już dostępnych kilkanaście innych platform. Aktualnie jednak najpopularniejszym sposobem dystrybucji gier na PC są właśnie klucze Steamowe. Epic ma jednak poważne plany i dysponuje ogromnym zapleczem finansowym (są przecież twórcami najpopularniejszego na świecie silnika graficznego), zaoferował również twórcom niższą prowizję co jest dzisiaj ważną kartą przetargową. Osobiście jestem bardzo ciekawy jak potoczą się sprawy w nadchodzących miesiącach. Oczywiście takie przedsięwzięcie wymaga czasu, ale Epic zapewne wie co robi. W dodatku na horyzoncie jest również kolejna platforma do dystrybucji gier, czyli Robot Cache, a przecież i polski GOG nie odpuszcza.
Wysokobudżetowych tytułów będzie coraz mniej?
Kolejną zauważalną tendencją jest spadek liczby nowych marek w segmencie AAA. Ponadto firmy nie chcą już tak chętnie inwestować w nowe tytuły. Wyjątkiem jest tutaj rynek konsolowy, gdzie szara strefa jest o wiele mniejsza niż na PC, dlatego z perspektywy wydawców o wiele bezpieczniej jest wydać nowy tytuł jako exclusive na PS4, XBO czy Switcha. Rynek konsolowy ma się również coraz lepiej i zapewne jeszcze w tym roku usłyszymy konkrety o kolejnej generacji konsol. Oby tylko tym razem była to prawdziwa sprzętowa rewolucja, której od dawna brakuje. Jak wspomniałem wcześniej, coraz więcej twórców ma problemy z finansowaniem swoich projektów. Bańka spekulacyjna związana z branżą gier jest co prawda pompowana od wielu lat, ale po sporej ilości porażek w ubiegłym roku – inwestorzy nie są już tak skłonni do wykładania środków na nowe tytuły. Nie zmienia to jednak faktu, że proces tworzenia wielu obiecujących tytułów przeciąga się już nie w miesiącach tylko latach (przykładem jest m.in. Dead Trash, Beware, Scorn czy Grand Theft Cthulhu). A jak dobrze wiemy – tytuł wyglądający obiecująco w 2016 roku, może okazać się kompletną klapą w 2019.
Klasyków w nowych wersjach ciąg dalszy
Nie jest tajemnicą, że wszelkiego rodzaju odświeżonych wersji przybywa w zatrważającym tempie. Niestety od jakiegoś czasu tendencja ta dotyczy nie tylko „kultowych” gier, ale po prostu w miarę dobrze przyjętych produkcji z minionych lat. Często mamy również do czynienia z tytułami stylizowanymi na klasyki gatunku, ale jak już zdążyliśmy się przekonać – nie zawsze gwarantuje to dobrą sprzedaż. Tak więc o ile tytuły takie jak Devil Daggers, STRAFE czy DUSK odniosły spory sukces, tak Ion Maiden już niekoniecznie. Warto również wspomnieć o produkcjach, które jawnie okłamywały graczy, jak wydane w tym miesiącu The Eternal Castle. Z drugiej strony rynek PC wciąż jest na tyle chłonny, że przyjmuje tytuły z konsol poprzednich generacji. Wystarczy tutaj wspomnieć zeszłoroczne killer7, które pierwotnie wydane zostało w 2005 roku na PS2(!) czy grę Catherine Classic, która pamięta czasy świetności PS3. To tylko kilka z wielu przykładów na sięgnięcie do portfeli graczy.
Coraz większa popularność wirtualnego hazardu
Akurat to, że gry hazardowe zyskują coraz większe grono odbiorców nigdy nie było dla mnie tajemnicą. Sam zresztą pamiętam lata świetności polskiego „ulicznego hazardu”, czy automatów do gry (popularnych jednorękich bandytów, o których wspominałem w moim nieszczęsnym Eseju o hazardzie) dostępnych na każdym kroku. Stacjonarne kasyna w naszym kraju mają się całkiem nieźle, ale to właśnie te wirtualne zyskują coraz większy udział w rynku (szczególnie urządzeń mobilnych). Gdyby ktoś szukał stron z grami hazardowymi, to polecam sprawdzić kasyna online. Ostatnio udało mi się nawet nieco zgłębić temat i spróbować swoich sił na na kilku wirtualnych stołach. Szczerze to mam mieszane odczucia. Z jednej strony sama ułuda wygranej i emocje jej towarzyszące potrafią skutecznie motywować do gry, a z drugiej – chyba wolę fizycznie na coś obstawić. To już jednak kwestia indywidualna i temat zdecydowanie na inną opowieść.
Warto również wspomnieć, że przecież od dawna gry takie jak CS:GO czy PUBG oferują hazard w nowej formie. W końcu w samej grze możemy zarówno wygrać jak i nabyć wirtualne skrzynki, które możemy otworzyć tylko przy użyciu specjalnego klucza. Oczywiście musimy za niego zapłacić, a nigdy nie mamy pewności co nam wypadnie ze skrzynki i czy zakup klucza się zwróci. Ponadto istnieją przecież platformy dzięki którym możemy zarabiać na wymianie przedmiotów z gier (Steam również oferuje taką usługę). Wielu graczy traktuje to jako dodatkowe źródło dochodu lub nawet sposób na życie.
Socialowy boom i coraz więcej „graczy” którzy nie grają
Nie przepadam za portalami społecznościowymi, ale poziom do jakiego wyewoluowały w ciągu ostatnich lat zasługuje na słowa uznania. Szczególnie portal Marka Zuckerberga stał się mistrzem w wyciąganiu pieniędzy od firm, które tak ochoczo chcą płacić za reklamę. Doprowadziło to do kuriozalnej sytuacji, w której na każdym kroku trzeba dbać o zainteresowanie społeczności do której kieruje się przekaz. Wspominałem zresztą o tym już dwa lata temu przy okazji tekstu Google, social media i przyszłość Internetu. Tak samo zresztą o rosnącej tendencji do oglądania czyjejś rozgrywki. Zresztą po co wydawać pieniądze skoro można obejrzeć jak ktoś gra za nas? Ponadto moda na streaming nie maleje i wydaje się, że niedługo każdy polski pseudo-celebryta będzie „grał w grę” na wizji. Po prostu elektroniczna rozrywka staje się masowa aż do przesady.
Co zatem czeka nas w 2019 roku? Na pewno NVIDIA dalej będzie dominować w segmencie kart graficznych, ale może dzięki nowym układom z rodziny Turing w końcu doczekamy się istotnych wizualnych zmian. Pierwszym benchmarkiem będzie nadchodzące Metro Exodus. A tak poza tym, to i tak wszyscy będą dalej grać w Red Dead Redemption 2… które co by nie mówić było najlepszą grą 2018 roku.
Może dołączysz do dyskusji?
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy, możesz być pierwszy!